|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alex
Zabita marzeniami.
Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 2901
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Iława
|
Wysłany: Wto 17:45, 29 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Ja i pisanie ? Ja? JA ?! XD
Dobra, napiszę jedną miniaturkę xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Wto 17:52, 29 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że coś napisz. Z chęcią sobie poczytam twojej twórczości.
I dziękuję za poprawienie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Śro 17:28, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Foi, wstawże już ten dalszy ciąg, jak już się tak nad nim namęczyłam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Śro 17:44, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Oto i rozdział Pierwszy. Mam nadzieje, że się podoba. Starałam się aby był długi.
"Bo życie zaskakuje nas z każdej strony, ironicznie śmieje się nam w twarz każdego dnia, ono uczy nas grać codziennie w nową grę z nowymi zasadami."
~NancyAnna
Rozdział 1
Dwójka nastolatków upadła z łoskotem na podłogę. Z obu stron poleciało parę przekleństw, choć Ślizgon wykazał się większym zasobem słów. Po chwili wrogowie z ociąganiem wstali i spojrzeli na siebie. Oboje mieli lekko pogniecione szaty, jednak nic więcej się im nie stało. Zmierzyli się pogardliwym wzrokiem, a gdy ich spojrzenia się spotkały, prychnęli, i zajęli się resztą pomieszczenia. Nic w nim jednak się nie zmieniło. Obrazy nadal spały, pochrapując cicho. Za oknem panował mrok. Nie było w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że była prawie trzecia w nocy. Westchnęli cicho i podeszli do drzwi. Chłopak nie zamierzał przepuszczać w drzwiach Gryfonki i sam wyszedł pierwszy. Dziewczyna podążyła za nim, uprzednio zamykając dokładnie drzwi. Ona udała się w stronę wieży Gryfindoru, a on ku lochom. Żadne z nich nie podejrzewało tego, co właśnie miało się stać. W galerii na jednym z obrazów zaszły drobne zmiany. Anioł, podobnie jak Śmierć, uśmiechał się z wyższością, a ich broń była skrzyżowana nad wielką gwiazdą. Tej zmiany nie zauważył nikt, ale zapoczątkowała ona nowe problemy.
Rose w trochę gorszym humorze doszła do portretu Grubej Damy. Miała szczęście, gdyż kobieta nie spała, co znaczyło, że dostanie się do pokoju o wiele łatwiej.
- Aria Operowa - powiedziała hasło.
- Och, panna Granger. Co taka dziewczyna jak ty robi o tej godzinie na korytarzu? - spytała zauważywszy ją.
- Chcę po prostu dostać się do dormitorium. Aria Operowa – powiedziała brunetka jeszcze raz, nie zwracając uwagi no to, co kobieta do niej powiedziała.
- Niestety, to nie to hasło. Poza ty, nie wolno tak się włóczyć, zwłaszcza samej. Powinni być z tobą przynajmniej Potter i Weasley, choć wy i tak ciągle pakujecie się razem w kłopoty - powiedziała do niej.
- Jak to nie to hasło? Przecież dwa dni temu się zmieniło. I przecież nie nazywam się Granger - zauważyła Rose.
- To prawda, zmieniło się dwa dni temu, jednak nie jest ono prawidłowe. W dodatku skoro nie jesteś prawdziwą panną Granger, to żegnam – rzuciła Gruba Dama i zniknęła z obrazu.
Zdenerwowana brunetka westchnęła i zastanawiała się co teraz ma zrobić. W końcu zdecydowała się iść do dyrektora, bo przecież jakoś się dostać do wieży musiała.
W tym samym czasie Scorpius doszedł do muru w najciemniejszej części, która stanowiła wejście do Pokoju Wspólnego. Popukał różdżką w trzecią cegłę od prawej na samym środku i wypowiedział hasło:
- Insygnia Śmierci.
Jednak, mimo iż wszystko zrobił dobrze, nic się nie stało. Powtórzył to jeszcze dwa razy i zawył z rezygnacji. Przecież nie mogli zmienić hasła bez jego wiedzy! W końcu to on, Prefekt Naczelny, wybierał magiczne słowo, które broniła wstępu do Pokoju Wspólnego. Wściekły zawrócił i skierował się w stronę gabinetu dyrektora, bo tylko on mógł podać mu nowe hasło.
Gdy doszedł do wielkiej chimery zauważył, że stoi tam również dziewczyna, której tak bardzo nienawidził. Nie wiedział nawet dlaczego, ale od pierwszego dnia szkoły nie znosili się nawzajem i bardzo często pojedynkowali. Co ich poróżniło? Na pewno domy. Ona Gryfonka, on Ślizgon. Także wychowanie oraz rodzina. Jej rodzice to zdrajcy krwi, wychowywana była w miłości i akceptacji. Jego dom był zimny, wprost arystokratyczny. Tacy sami byli jego rodzice, zdystansowani i oschli, mimo iż starał się jak mógł. W dodatku jego matka zawsze mówiła, że Weasleyowie są nic nie warci, podobnie jak szlamy i mugole. Ojciec nigdy nie wypowiadał się w tej sprawie. Milczał, co było gorsze niż ostre słowa. Wiedział, że w przeszłości między tymi dwoma rodzinami coś musiało się stać, ale nigdy się nie dopytywał. Pytania były zakazane.
Podszedł do Gryfonki i spytał:
- A ty, Weasley, co tu robisz?
- A jak myślisz idioto? Próbuję się dostać do gabinetu dyrektora - warknęła.
- Weasley, a co, nie znasz hasła? - zaśmiał się. - Przecież każdy Prefekt Naczelny musi je znać.
- Jak jesteś taki mądry to sam spróbuj - wycedziła.
- Proszę bardzo. Lily - powiedział, jednak nic się nie stało.
- Widzisz, ciołku, że nie działa?
- Pozmieniali wszystkie hasła czy co? - Scorpius zaczynał się robić zły.
- Możliwe. Jak dyrektorem był Albus Dumbledore, było o wiele łatwiej, podobno wybierał nazwy słodyczy.
Podczas gdy mówiła przejście się otworzyło. Chłopak spojrzał zaskoczony na posąg, ale po chwili „zajarzył”.
- Hasłem było nazwisko byłego dyrektora - pokiwał głową i wszedł na schody.
Dziewczyna także doszła do tego wniosku i szybko dotarła pod drzwi. Wiedziała, że o tej godzinie będzie dziwnie odwiedzać dyrektora, jednak nie mieli wyjścia. To dziewczyna zapukała i, o dziwo, od razu usłyszała „Proszę”. Otworzyła ciężkie drzwi i weszła do środka. Za biurkiem siedział dyrektor Severus Snape, jednak wyglądał inaczej, niż go zapamiętali. Miał czarne, przetłuszczające się włosy i czarną pelerynę. Wyglądał na najwyżej czterdzieści lat i na ich widok niemało się zdziwił, a oni stali osłupieni wpatrując się w niego. Przecież widzieli go na kolacji, więc jak to możliwe, że ten sześćdziesięciolatek zmienił się tak szybko? Z osłupienia wyrwał ich głos mężczyzny:
- Witam. Co was do mnie sprowadza o tak dziwnej porze?
- Dzień dobry, panie dyrektorze. Chciałam poprosić o nowe hasło do Pokoju Wspólnego - zwróciła się do niego Rose.
- Ależ, panno Granger, nie zna pani hasła? Poniekąd to pani je wymyśliła, jeśli się nie mylę. A ty, Draco, po co przyszedłeś?
- Panie dyrektorze, dobrze się pan czuje? - spytał lekko wstrząśnięty Scorpius.
- Oczywiście, o co chodzi? - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony dyrektor.
- Chyba to my moglibyśmy pana o to zapytać. Jestem Rose Weasley, a nie Granger, a ten debil obok to Scorpius Malfoy, a Draco to jego ojciec - powiedziała spokojnie dziewczyna.
- Niemożliwe - wyszeptał dyrektor.
- A jaki jest rok? - spytała nagle Rose.
- 2017 - odpowiedział znudzony blondyn.
- Nie, jest 1997 rok - poprawił go Snape.
- Cholera, cofnęliśmy się w czasie! - krzyknął Ślizgon.
- Na to wygląda - westchnęła załamana brunetka.
- Czyli pochodzicie z roku 2017? - spytał dla pewności dyrektor.
- Yhy - Scorpius z trudnością wydał z siebie głos.
- Czyli mamy problem. Usiądźcie, musimy porozmawiać - zaprosił ich gestem ręki na fotele.
- Da się to odkręcić? - spytała Rose.
- Zależy od tego, jak się tu znaleźliście. Musicie mi wszystko dokładnie opowiedzieć.
Oboje zabrali się za szczegółowe opowiadanie dyrektorowi, co się stało. Co jakiś czas kłócili się o szczegóły wydarzenia, lub specjalnie nawzajem się poprawiali w drobnych szczegółach.
- I wtedy rozbłysło niebieskie światło, a my wylądowaliśmy tutaj - skończyła dziewczyna.
- To było błękitne, jasne światło - poprawił ją blondyn z kpiącym uśmieszkiem.
- Pomijając już szczegóły, potem poszliście do swoich Pokoi Wspólnych, tak?
- Tak, ale hasło się nie zgadzało - dziewczyna pokiwała głową.
- Moje też - dodał chłopak.
- Dobrze. Z waszego opisu wiem, że powrót nie będzie łatwy. W historii Hogwartu zdarzył się jednak już taki przypadek. Pamiętam, że powrót im się niestety nie udał, bo nie odkryli tego, co musieli. Przypomnijcie sobie, o czym myśleliście, gdy zaświeciło się światło - poprosił.
- Ja myślałam jakim zaklęciem w niego walnąć, by zrobić mu jak największą krzywdę - przyznała się Rose.
- A jak najlepiej jej dokopać - powiedział Scorpius.
- A chwile przed tym, gdy jeszcze siedzieliście przy ścianach?
- Myślałam o... mamie - dziewczyna spuściła wzrok.
- Ja o rodzinie, o tym co ojciec pomyślałby widząc, że chowam się przed woźnym z durna Gryfonka - Blondyn zarumienił się lekko.
- I właśnie o to chodziło. Musicie poznać swoich rodziców, gdy byli w waszym wieku. Wygląda na to, że żadne z was nie zna ich tak naprawdę. Rose, ty myślałaś o matce, więc będziesz musiała na niej się skupić. Ty, Scorpiusie, będziesz miał za zadanie zrozumieć własnego ojca, co nie jest wcale takie łatwe - uśmiechnął się do nich.
- Ile tu zostaniemy? - spytał blondyn.
- Dopóki wam się nie uda, to raczej nie wrócicie. W tym czasie będziecie mieszkać w dawnych siedzibach Prefektów Naczelnych. Znajdują się na siódmym piętrze i nikt nie wie o ich istnieniu. Rzucę także na was dwa bardzo przydatne zaklęcia. Musicie pamiętać, by nikt was nie zobaczył, zwłaszcza, gdy w okolicy będą wasi rodzice. Dlatego pierwsze zaklęcie będzie pozwalało wam stać się niewidzialnym, gdy tylko tego zapragniecie. Jednak... jest pewien haczyk. Gdy rzucę je na was, nie będziecie mogli się od siebie oddalać dalej niż na jakieś dziesięć metrów. Drugie zaklęcie pozwoli wam przechodzić przez drzwi i niektóre ściany. Trzeba pamiętać, że dziwne byłoby, gdyby drzwi nagle same się otwierały. Ubrania dla was znajdziecie w pokojach. Mamy mały zapas na takie niespodzianki.
- Dobrze, choć te dziesięć metrów to tak mało... Przydałby się zamiast tego jakiś kilometr - westchnęła dziewczyna.
- Mi to mówisz - warknął Scorpius.
- Przestańcie się już kłócić i wstańcie, muszę je na was rzucić.
Młodzież posłusznie wstała i patrzyła jak Snape macha w ich stronę różdżką, szepcząc coś pod nosem. Po jakiś dziesięciu minutach skończył i powiedział:
- Dobrze, wiec teraz spróbujcie stać się niewidzialni i pójdźcie za mną.
Rose skupiła się i zapragnęła być niewidzialna, lecz nic się nie stało. Spojrzała na Ślizgona, który ziewał przeciągle i prawie spał na stojąco. Severus również to zauważył, potrząsając głową z dezaprobatą. „Jest taki sam jak ojciec”- pomyślał czarnowłosy.
- Scorpiusie, ty także musisz chcieć być niewidzialny. Tutaj trzeba działać zespołowo - powiedział wolno.
- Ja z nią, zespołowo? Dobre żarty - zaśmiał się gorzko.
- Niestety to nie żarty. Jeżeli chcecie jeszcze wrócić do swoich czasów musicie współpracować. No chyba, że wolisz pozostać tu na zawsze - rzucił z rozbawieniem dyrektor.
- No dobra, ale lepiej niech nikt się nie dowie, moja reputacja może strasznie ucierpieć.
Tym razem oboje wysilili się i po chwili stali się niewidzialni. Severus zaklaskał lekko w dłonie i powiedział:
- Ładnie, a teraz spróbujcie przejść przez drzwi, tylko...
Nie skończył nawet mówić, gdy usłyszał wielki huk i na podłodze ukazał się Scorpius masujący swój nos, a obok niego obolała Rose.
- Pamiętajcie, że tego także musicie chcieć, i to wspólnie - dokończył.
- Czy my wszystko musimy chcieć wspólnie? - warknął chłopak.
- Niestety tak działają te zaklęcia. Teraz się postarajcie, bo niestety nie puszczę was, dopóki tego nie opanujecie - powiedział do nich.
Oboje westchnęli i stali się niewidzialni. Potem skupili się na drzwiach i próbowali przez nie przejść. Zamknęli oczy i przygotowani byli na porażkę, na bliskie spotkanie z twardym drewnem, jednak nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego stracili grunt pod stopami i spadli ze schodów. Oboje strasznie się poobijali, jednak najbardziej oberwała Rose, na której wylądował chłopak. Otworzyli oczy i jęknęli. Upadek z kamiennych schodów nie był miłym przeżyciem, i, nawet jeżeli nic nie złamali, byli poobijani i cali w siniakach.
- Weasley, to wszystko przez ciebie - warknął Ślizgon.
- To ty byłeś tak głupi, że za pierwszym razem się nie udało – powiedziała z trudnością. - Teraz ze mnie zejdź, bo oddychać nie mogę.
- Mam nadzieję, że nic sobie nie zrobiłem. Jeszcze mi za to zapłacisz. Jeżeli mam chociaż jeden ślad na ciele, to mnie popamiętasz - groził powoli z niej schodząc.
- Na pewno będziesz miał parę siniaków, Scorpiusie, i raczej wątpię, byś zrobił coś pannie Weasley, bo wtedy inaczej porozmawiamy. Teraz wstańcie i chodźcie za mną. Muszę wam wyjaśnić parę spraw - Oni z ociąganiem podnieśli się z podłogi i podążyli za dyrektorem.- Jeść będziecie w kuchni, jednak pojawiajcie się niewidzialni na posiłkach w Wielkiej Sali. Macie poznać swoich rodziców, więc powinniście być jak najczęściej koło nich. Na zajęcia, które Gryffindor i Slytherin mają razem, także uczęszczajcie, plan jutro rano będzie na waszych szafkach. Starajcie się dzielić wolny czas, by móc być w Gryffindorze, Slytherinie i mieć jeszcze czas dla siebie. Jutro spędźcie czas u Hermiony, pojutrze u Dracona. W weekendy nie musicie być cały czas z nimi, przecież wam też należy się odpoczynek. Najważniejsza jest jednak inna sprawa. Jeżeli zobaczycie jakikolwiek pojedynek, kłótnię, czy inną sprzeczkę, nie wtrącajcie się. Może to być dziwne, jak jakaś nadzwyczajna siła nagle zacznie nawoływać do pokoju. Oto wejście do pokoju. Hasło brzmi „Honor” - powiedział gdy doszli już na siódme piętro i stanęli przed obrazem przedstawiającym łkającą dziewczynę, siedzącą koło wodospadu.
- Też mi hasło- prychnął blondyn.
- To coś bliskie zarówno tobie, jak i pannie Weasley. Oboje jesteście strasznie honorowi – zauważył Snape.
Gdy weszli do pomieszczenia zauważyli, że nie była to sypialnia, lecz niewielki salon. Znajdował się w nim kominek i dwie wygodne kanapy ze stolikiem. Na ścianach wisiały obrazy z krajobrazami, a naprzeciwko nich były kolejne drzwi. Poszli za dyrektorem, który otworzył je, i stanęli jak wryci. Pokój był ładny. W kolorach brązu i złota, jednak znajdowały się w nim dwa łóżka, dwie szafy, dwa biurka i dwie szafeczki nocne! Z lewej strony były również drzwi, które prowadziły do łazienki, ale to ich w tej chwili nie interesowało, byli zajęci zupełnie czymś innym. Spojrzeli zaskoczeni na dyrektora i niemal wykrzyczeli:
- Mamy spać w jednym pokoju!
- Och, zapomniałem was chyba uprzedzić. No cóż, tak to już bywa. Musicie być blisko siebie, bo wiążą was zaklęcia. Nawet taka odległość między pokojami może być za duża. W dodatku to jest najlepszy pokój ze wszystkich wolnych. Ma neutralne kolory i jest wygodny - uśmiechnął się cwanie.
- Ubrania są już w szafach? - spytała po krótkiej ciszy Rose.
- Tak. Zawsze tu leżą, tak na wszelki wypadek. Twoje łóżko jest po lewej, a Scorpiusa po prawej.
- Mogę się już położyć? Padnięty jestem, a jest już piąta. Mi trzy godziny snu nie wystarczą - ziewnął blondyn.
- Dobrze. Wszystkie potrzebne rzeczy znajdziecie w szafie i w łazience. Wpadnijcie do mnie jutro wieczorem - powiedział dyrektor kierując się do drzwi.
- Dobrze. Dobranoc - powiedziała Rose i podeszła do szafy.
- Tylko się nie kłóćcie - rzucił na odchodne.
Oboje westchnęli i z radością przyjęli fakt, że profesor zniknął z pokoju. Dziewczyna znalazła w szafie koszulkę nocną. Co prawda była bardzo dziewczęca, a ona wolała coś, co zasłaniałoby jej ciało przed Ślizgonem, ale nie miała zbyt dużego wyboru. Chwyciła błękitny materiał i poszła do łazienki, nie zwracając uwagi na chłopaka.
Blondyn tym czasem doszedł do szafy, by sprawdzić co on w niej niby takiego ma. Zwykle spał w bieliźnie, jednak przy Gryfonce wolał tego nie robić. Wiedział, że każda na niego leci, nawet ona. Wolał więc nie prowokować dziewczyny, by się na niego rzuciła. Był to raczej wrodzony narcyzm niż prawda, jednak blondyn... jakoś tego nie rozumiał. Nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie każda panna mdleje na jego widok, a już na pewno nie należy do tych panien Rose. Wyjął więc z szafy spodnie dresowe, które chyba jako jedyne nadawały się do snu. Koszulki nie zamierzał zakładać. Co za dużo, to niezdrowo. Zaczął już zasypiać, gdy z łazienki wyszła jego towaryszka niedoli. Włosy miała jeszcze mokre, a na ciało zarzuciła jedynie satynową koszulkę w kolorze morza. Zmierzył ją lekko pogardliwym wzrokiem i rzucił:
- Widziałem lepsze.
- W to nie wątpię - odpowiedziała, jednak nie zamierzała wdawać się z nim w dyskusję.
Dziewczyna podeszła do łóżka i wyjęła różdżkę. Musiała wysuszyć sobie włosy, bo przecież nie chciała, żeby jutro sterczały jej na wszystkie strony. Blondyn wszedł do łazienki i zajął się wieczorno-poranną toaletą. Jego myśli jednak nadal znajdowały się za drzwiami, przy Gryfonce. Oczywiście, że widział lepsze dziewczyny od niej. Miały dłuższe, zgrabniejsze nogi, ładniejsze, szczuplejsze tyłki, płaskie brzuchy i jędrne, pełne biusty. Tylko takie zapraszał do swojej sypialni, a przebrnęło przez nią mnóstwo dziewczyn. Kiedyś usłyszał z ust wujka Zabiniego słowa, które bardzo go dziwiły, ale i zadowoliły.
„Wakacje przed siódmym rokiem spędził po części na Malcie w domku letniskowym wujka Zabiniego. Tak naprawdę nie był on jego krewnym, lecz najlepszym przyjacielem jego ojca. Jednak od dziecka spędzali razem więcej czasu, niż Scorpius z Draconem. Tym razem siedemnastolatek stał na plaży i podrywał zgrabną brunetkę, która co chwila chichotała. Jego opiekun patrzył na to chwilę, aż w końcu doszedł do chrześniaka.
- Scorpius, chodź już, Pansy czeka - oderwał go od ciekawej rozmowy.
- Muszę już iść? - spytał wbijając w niego lekko wściekły wzrok.
Oboje zdawali sobie sprawę, że pobajeruje jeszcze chwilę tę dziewczynę i najprawdopodobniej zaciągnie ją do łóżka. Jednak wzrok bruneta był nieubłagany.
- Zobaczymy się później - rzucił towarzyszce blondyn i odszedł z wujem.
- Jak mogłeś mi to zrobić? - spytał, gdy weszli już do domu.
- Pansy czeka już z obiadem, a poza tym... szkoda dziewczyny - zaśmiał się cicho.
- Szkoda, czy nie szkoda, nie twoja sprawa. Gadałem z nią już ponad godzinę, myślałem, że korzenie zapuszczę zanim ona da się przelecieć, a ty zgarniasz mnie w takim momencie - Scorpius był po prostu wściekły.
- Zachowujesz się nawet gorzej niż twój ojciec, gdy był młody. On też uwielbiał podrywać panienki, ale wiedział też, że nie należy podpadać mojej żonie. Pewnie cię zdziwi, ale Pansy i Draco chodzili kiedyś z sobą.
- Serio?- tym razem chłopak był w wielkim szoku.
- Czy to takie dziwne? Twój ojciec miał wiele dziewczyn, a w Slytherinie nie uchowała się taka, z którą nie był, chociaż prze krótki czas. Wystarczyła niezła sylwetka, a on chciał ją mieć - kontynuował.
- A ty też taki byłeś?
- Nie tak bardzo, ale tez miałem takie ciągoty. Byłam raczej wybredny, jeśli chodzi o panny, za głupie się nie brałem - zaśmiał się.
- A są jakieś ładne i mądre Ślizgonki?
- Oprócz Pansy to chyba nie. Nie bądź zły, ale twoja matka także nie grzeszy rozumem - Oboje pokiwali zgodnie głowami.
- Wiem. Niestety nie ma zbyt wielu mądrych.”
Po tej rozmowie inaczej patrzył na dziewczyny – faktycznie - takiej z choćby krztynną rozumu nie było w jego domu. Prawie wszystkie Ślizgonki lubowały się w używkach, zwłaszcza, ku zgrozie blondyna, w narkotykach. Puchonki i Krukonki nie były zbyt zgrabne, wiec pozostawały jedynie Gryfonki. Tam było dużo mądrych i ładnych panien, ale pojawiało się kolejne kryterium. W tym gronie były szlamy i zdrajcy krwi, więc odpadały kolejne potencjalne dziewczyny. Tak więc odsetek ładnych i mądrych dziewczyn o czystej krwi był dość mały. A ta Weasley? Była taka przeciętna. Nazbyt pyskata i butna. Lubiła dominować, a na to pozwolić nie mógł, nie było to w jego stylu. Po szybkiej toalecie i zmianie ubrań wyszedł z łazienki.
Dziewczyna leżała na łóżku i wpatrywała się w baldachim. Gdy usłyszała dźwięk otwierających się drzwi spojrzała w ich stronę i od razu odwróciła wzrok. Przecież Ślizgon nic ją nie interesował, miała ochotę raczej go ukatrupić za to, że przez niego się tu znalazła i jest cała obolała. Jednak musiała przyznać, że plotki były prawdą. Jego klatka piersiowa była dobrze wyćwiczona i żaden jej opis nie był przesadzony. Kaloryfer na brzuchu, wyrzeźbione mięśnie i lekko opalona skóra. Rose zaczęła się zastanawiać, dlaczego czarne charaktery zawsze są takie ładne? Przecież w każdej książce czy filmie, a nawet w życiu, źli ludzie, zwłaszcza mężczyźni, powalali urodą. Byli to najprzystojniejsi faceci, a zarazem podli i nieobliczalni. Z tą myślą opadła w objęcia Morfeusza.
Scorpius, gdy tylko się położył, pomyślał o tym, co wydarzy się za kilka godzin. Pozna swojego ojca z innej strony. Nie będzie tym bezwzględnym i zimnym rodzicem, lecz nastolatkiem, takim jak on. Miał nadzieje, że dowie się, co takiego działo się w przeszłości, że jego rodzina i Weasleyowie tak się nienawidzą i, co najważniejsze, jak doszło do tego, że jego ojciec dał się złapać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Śro 17:48, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
A ja wiem, a ja wiem, a ja wiem co bedzie dalej!
Mam nadzieję, że błędów nie ma, ale jak co to wytykać.
Foi, ty wiesz, ze kocham Twój styl pisania, nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Śro 17:56, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Staram się rozwijać, ale nie wiem.
I nie chwal się tak Leeni, bo to nieładnie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Foi dnia Czw 12:49, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Śro 21:14, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Nieładnie pisze się razem.
I ja tak strasznie uwielbiam ten fragment, gdzie Scor rozmyśla, jak to "każda na niego leci". To tak przypomina Draco...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Czw 12:48, 14 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
No chyba syn swego ojca, prawda?
I już poprawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martix
'Mugol w kontakcie
Dołączył: 05 Maj 2011
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 19:50, 23 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Foi, czekam, i czekam, i wreszcie muszę zareagować! Dodawaj kolejną część! Ale już!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Sob 20:16, 02 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
I tak wiem co będzie dalej! I lubię się chwalić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|