Anegdotki z dzieciństwa

Mewik

wybacz, i przepraszam.
No to ja kiedyś tak miałam,że byłam małą może 3 latka.... i miałam takie łóżko z barierkami, to zawsze się między nimi przeciskałam. I raz tak musiałam do toalety, a że dzieciak byłam to bałam się, że mnie klop zje - to mądra ja! - zrobiłam potrzebę na środku pokoju.... :<

Ms_Riddle

gratulacje za pomysł xDD

Lilith

Za co przepraszasz o.O?
I co, kazali Ci sprzątnąć? xD

Mewik

nie wiem,
byłam mała i nie pamiętam...ale chyba mama posprzątała, a tata (jak mamy nie było) śmiał się do mnie i gratulował.... XD

Alex

Hahhaah xD Twój tata rozwala wszystko :D
O, ja wiem, że uwielbiałam, jak mi nocniik grał ^^ Na siłę czasami się załatwiałam, zeby muzyczka była XD

Ms_Riddle

lol, ja mając 4 lata potrafiłam iść z tatą przez centrum miasta i mówić dzień dobry do każdego napotkanego przechodnia i się dziwiłam, że prawie nikt nikt mi nie odpowiada i się na mnie dziwnie patrzą ;)

Mewik

o wiem!
Jak byłam jeszcze takim dzieckiem totalnie małym i uroczym (tak, byłam urrrrocza) to na upartego wzięłam swojego ŻÓŁWIA o zacnym imieniu Kuba do cioci na wieś. Tylko, ze nie miałam go wypuszczać z kartonu. Ale ja to dziecko zła byłam wzięłam go na dwór, wyjęłam z kartonu, poszłam po dwa ciastka (jedno dla mnie drugie dla Kuby) i jak wróciłam, gad jeden uciekł mi przez takie małe i wąskie szparki na pole... Pobiegłam do mamy i mówię, że Kuba uciekł - wszyscy się zerwali i szukali go ze mną. Nie znaleźliśmy ale na drugi dzień na to pole co uciekł jeździł kombajn bo zbiory były TT'.
Kuba prawdopodobnie nie żyje... Gad jeden.

Ms_Riddle

oooojoj biedactwo moje ;**********

Leeni

Lilith, zabiłaś mnie. No ja cię uwielbiam. Mi jako małemu dzieckuChris wyrywał lalkę, na co ja, zirytowana, wzięłam Weronikę i zaczęłam go okładać po głowie.

Lilith

No weź, Leeni, bo się zawstydzę ;P
Ja jeszcze miałam akcję z "pojęciami". Kiedyś, kiedy byłam mała moja mama weszła do sklepu. No to ja się pytam przyszywanej cioci (tej od cholery:D):
- Kiedy mama wróci?
- Nie mam zielonego pojęcia.
- Nie masz? No to masz - tu daję jej moje wyimaginowane pojęcie do ręki.
- A czerwone masz? - pytam.
- Nie mam.
- No to masz. A niebieskie?
- Nie.
- No to masz. A fioletowe?
- Nie mam.
- No to masz. (...) A czerwone?
- Mam.
- To masz drugie.
I tak cały czas, aż mama wyszła ze sklepu. Paleta kolorów mi się kończyła - dawaj znów te same!

MsCoccaine

JA jak byłam mała, to wszędzie nosiłam SWÓJ nocnik. Na żadnym innym, choćby był identyczny - Alex taki miała - nie chciałam za nic w świecie zrobić. Nocnik musiał być mój i koniec kropka. Kiedyś u Alex właśnie zachciało mi się siku, to moja mama musiała biegiem gnać po nocnik. Potem, jak gdziekolwiek jeździliśmy i było rzucane hasło "Da-da". pierwsze co robiłam to brałam swój czerwony nocnik z kaczuszką pod pachę i mogłam jechać :D.

A do każdego faceta, który miał wąsy mówiłam... Tato. Potem wyszło z tego, że moja mama się puszczała :hamster_evillaugh:

.

Mewik

Cocc... byłaś zła.
Ja jak byłam mała to podobno gadałam z dziadkiem, który zmarł jakieś... 15 lat przed moim narodzeniem :O. Oczywiście przy jego grobie...

Alex

oO
Mewiś, kto tu jest zUy ? xD
Już wiem, dlaczego się tak dobrze dogadujemy :D

Mewik

No dlaczego?! I nie jestem zła... po prostu mam radosne odchyły.

Alex

Tiaa... A ja mam świetny, czarny humor *.*