|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.
Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:45, 15 Wrz 2011 Temat postu: "Insomnia" |
|
|
I ostatnia praca konkursowa! Pamiętajcie, że oceniacie je w skali od 1-5, biorąc pod uwagę takie punkty jak interpunkcja, stylistyka, zgodność z tematem i wasze własne odczucia. Miło by było, gdyby ocena była uzasadniona.
UWAGA!! Gdyby pojawił się błędy typu posklejane zdania, dziwne napisy w stylu &539488 jest wo winą tego, że tekst był wklejany z Worda!!
Temat: Insomnia
Autor: Ms_Riddle
Jedna, dwie, trzy owce...
Bezsenność.
Noc. Ciemność, otaczająca wszystko wokół. Bezsenność wraz z moim sumieniem odwiedza mnie, jak zawsze późnym wieczorem. Powinienem się już do tego przyzwyczaić. Ale nie mogę. Jak zawsze towarzyszy nam jeszcze moja najlepsza przyjaciółka – whisky. I właśnie tak razem, we trójkę przemierzamy zacienione i pełne wspomnień korytarze prastarego zamku.
Tak wiele myśli błądzi po mojej głowie, a niewłaściwe osoby dobijają się do wnętrza mojego serca. STOP! Ja nie mam serca. To przecież ja, ten zły, ten drań, nędzna kreatura nazwana Śmierciożercą. Nie ma miłości, jest tylko władza i potęga! To ja mam błękitną krew! To ja mam... Ja mam wszystko.
Nieprzytomne myśli, które wiatr tu przywiał,
siedzą na parapecie, przeglądają się w szybach,
Wszystko prócz przyjaciół. Prócz miłości. Nie ja mam miłość, mam to nędzne uczucie, zamknięte gwałtem w kagańcu moich szarych komórek. Nie wiem, czy to miłość, czy to litość? Nawet nie wiem, jak wygląda i jedno, i drugie, więc jak do cholery mam wiedzieć, czym je rozróżnić?! To nie Eliksiry u Snape'a, gdzie wszystko jest tak jasne i klarowne. To nie Zielarstwo, bo nie mogę tego przesadzić, przełożyć do doniczki z napisem 'NIEWAŻNE'. To mnie wewnętrznie niszczy, nie mam pojęcia ile jeszcze wytrzyma moje zgruchotane serce... TY NIE MASZ SERCA, DRACO! - tak, to właśnie głos rozsądku, rozprawia o swoich racjach. Tylko ja nie wiem, czy chcę mu wierzyć. Nie wiem, czy jeszcze potrafię mu zaufać.
Obserwuję tą pętlę codziennie,
Napięte mam myśli, a ciało bezsenne.
Zaufanie? Czymże jest zaufanie? Bezgraniczna wiara w kogoś, jego słowa, czyny, możliwości, prawda? Jak mogę zaufać komuś skoro nie ufam nawet sobie. Zaufanie. Za każdym razem wystawiam je na wielką próbę, gdy ONA przechodzi obok. I zawsze, z każdej potyczki wyszedłem zwycięsko. Ale czy zwycięstwem można nazwać to, że lubię panować nad swoim tchórzostwem? Lubię i wydaje mi się, że to robię, ale ja nie mam nad tym żadnej kontroli. Strach. O to, co będzie. O to, jak ona zareaguje. Jak zareagują wszyscy. Aż w końcu strach przed tym, że mogłaby mnie odrzucić. Czy to do cholery można nazwać zwycięstwem? Nie sądzę, tutaj nawet Longbottom bije mnie na głowę. Śmieszne, prawda? Nie, z pewnością nie, to jest bardziej żałosne, niż śmieszne. Albo tak głupie, że aż śmieszne. Słyszę swój histeryczny śmiech. Nigdy się tak nie śmiałem. Zaczynam się bać. Zaczynam się bać samego siebie, swoich reakcji. Tego, jak mogę zareagować w danych sytuacjach skoro jestem wyzuty ze wszystkiego na myśl o durnej szlamie. Tak. Wyzuty ze wszystkiego, czego mnie nauczono. Jestem przerażony, gdy widzę, kim się staję, a może czym? Staję się kłębkiem nerwów. Staram się jeszcze trzymać fason, ale to tylko pozory. Zawsze uśmiecham się , tak doskonale wiecie, jak – wrednie, cynicznie, zdecydowanie po mojemu, nierzadko dodaję do tego jakąś ciętą ripistę, a tak, żebyście się nie nudzili. Ale czy ktoś wie, jak się wtedy czuję? Jak czuję się, widząc, że ona może obdarzyć mnie jedynie nienawiścią. Tak to zdecydowanie jedyne uczucie, które widzę w jej oczach. Nie. Jednak nie jedyne. Jest jeszcze odraza i wzgarda. Tak. Całkowicie na nią zasługuję. Wiem to. SKOŃCZ Z TYM UŻALANIEM SIĘ NAD SOBĄ! PAMIĘTAJ, WŁADZA I POTĘGA! - tak, już pewnie wiecie, to znów szept umysłu. Ale on krzyczy. Krzyczy szeptem, zastanawialiście się kiedykolwiek, czy tak się da? Tak? Ja też. Dokładnie, ja też zawsze twierdziłem, że to niemożliwe. Myliłem się, tak samo, jak wy się teraz mylicie. Widzicie, jestem od Was lepszy. Jak dobrze choć raz być od kogoś lepszym w czymkolwiek.
***
Malfoy! - otwieram oczy. Światło słoneczne razi mnie w oczy. Mam wrażenie, że dotarło wprost do mojej głowy wywołując tam niezły Sajgon. Każdy dźwięk rejestruję kilka razy głośniej, zupełnie tak, jakby zamiast trąbek i bębenków w moich uszach siedziała cała orkiestra. Mrugam oczami kilkakrotnie i zauważam pustą butelkę po Ognistej – mój lek na leczenie bezsenności.
- Malfoy, na Godryka! - wrzasnął ktoś, stojąc nade mną. - Po jaką cholerę ściągasz mnie tu o 5 rano?! I jeszcze wysyłasz w środku nocy jakieś listy. Chciałeś sobie ze mnie zakpić? Jakie kocham cię, co? Sądziłeś, że dam się nabrać, jesteś żałosny! - Tak. Granger zdecydowanie była w swoim żywiole i nawet wcześnie rano potrafiła wygłosić całkiem składne przemówienie. Ale zaraz, zaraz. Czy ja dobrze słyszałem? Jaki list, jakie kocham cię?
Autorytety nadal nadęte i wątpliwe,
c
Chociaż podobno święte, dla mnie świętojebliwe.
- Granger – tak, tu przybrałem swój standardowy wyraz twarzy. Standardowy dla jej osoby, bo dla mnie już nie. Od dawna – racz wytłumaczyć mi o jaki list chodzi, ja rozumiem, że w takim stanie mogłem odrzucić twoje oświadczyny, ale nie musisz pisać do mnie listów.
- Nie, Draco. Ty tylko udajesz, czy serio nic nie pamiętasz?! - zaśmiała się, dość dziwnie jak na nią i spojrzała z zadowoleniem na pustą flaszkę. – Tej nocy wysłałeś mi list, w którym napisałeś, że bardzo mnie kochasz, że chcesz ze mną być, że mnie za wszystko przepraszasz i jakieś inne bzdety, że wcale nie chcesz być taki jak twój ojciec – wykrzywiła usta w ironicznym uśmiechu.
Zatkało mnie. Po raz pierwszy mnie przy niej zatkało. No może za wyjątkiem trzeciej klasy, ale wtedy to ona była agresywna. Spoglądałem to na nią to na pustą butelkę. Nie wiedziałem, co robić i nawet nie wiem kiedy z moich ust wydobył się cichy szept:
- To wszystko prawda.
Granger wyglądała na zbitą z tropu i rozhisteryzowaną. W nerwach zaczęła pleść coś, o tym, że jestem kretynem, że nigdy mi nie uwierzy, że jestem arystokratycznym dupkiem i co sobie wyobrażam, gdy robię tak nędzne przedstawienie.
- Do przedstawienia potrzebni są jeszcze widzowie, Hermiono.
Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak zdeterminowany i poważny. No może jedynie przed Czarnym Panem. Ale to zupełnie inna sytuacja. Podniosłem się z niewielkim trudem, pulsujący ból w skroniach nie dawał, o sobie zapomnieć. Ale musiałem to zrobić. Teraz i tak nie miałem już nic do stracenia. Nie mam nic do stracenia, bo nic nie posiadam. Reputację? Co z niej, skoro i tak nikt mnie nienawidzi. Pieniądze? Na kij mi one? Szacunek do samego siebie? Duszę? Już dawno odsprzedałem je Diabłu.
Kłamliwe języki syczą zewsząd, lepkie palce pieszczą pieniądz,
Chore głowy wierzą w przesąd, zimne serca szerzą przemoc.
Podszedłem do niej wolno, wiedziałem jej zlęknione spojrzenie. „Nie bój się, proszę” - szepnąłem, gdy zaczęła odsuwać się w stronę balustrady, która była na wierzy astronomicznej. Nie ufała mi. Zresztą, czy kiedykolwiek miała ku temu powody? No właśnie. Po chwili znajdowała się przy samej poręczy. „Nie bój się” - powtórzyłem. Chciałem ją pocałować, ale szybko z tego zrezygnowałem. Nie ze względów higienicznych, chociaż one też minimalnie się liczyły. No bo jak mogę wyglądać, pachnieć po całonocnej popijawie z lustrzanym odbiciem, po której sam nie wiem, jak się tu znalazłem, no i jeszcze wysłałem list, chociaż nie wiem, jakimi siłami.
Najpierw chwyciłem ją za dłonie. Były tak malutkie i kobiece. Zupełnie wpasowały się w uścisk moich. Jak gdyby były częścią jakichś pieprzonych puzzli. Idealne.
A ona dalej patrzyła na mnie z tą nieufnością, co chwilę spoglądając na różdżkę spoczywającą w jej kieszeni. Jedną ręką wyjąłem ją i włożyłem jej w dłoń. Chciałem jej pokazać, że wcale nie chcę jej nic zrobić. Tym razem spojrzała na mnie z zaskoczeniem i już otworzyła usta, by coś powiedzieć.
- Tak czujesz się pewniej, prawda? - spytałem, ta tylko kiwnęła głową, krzywiąc się automatycznie. Tak, mógłbym być pewien, że tak samo jak smok zionie ogniem, tak ja zionę dziś Ognistą. Zrobiłem niewielki krok w jej stronę i założyłem jej ręce na moje barki, a sam objąłem ją mocno. Być może będę miał tylko tę chwilę. Ten jeden moment, który będę odtwarzał w myślach jak wesoły refren między smutnymi zwrotkami, spisanymi przez moje życie. Wesoły refren uzyskany dziwną mocą gęstej bezsenności.
Wiecie, co było w tej sytuacji najdziwniejsze? Ona odwzajemniła mój uścisk. Jej drobne dziewczęce ciało wtuliło się w moje ramie.
Z jednej strony przepełniała mnie radość, z drugiej jednak strach. Obawiałem się, że to co zaznałem w tym momencie będzie jedynie nędzną namiastką tego, czego mógłbym doświadczyć, ale nie doświadczę. Nie doświadczę, bo na drodze szczęściu stanie brzydka skorupa, którą sam stworzyłem tylko po to, by nie wyglądać na słabego. Ale ja jestem słaby, a ta skorupa ciąży jeszcze bardziej i z każdym krótkim momentem jestem coraz bliżej dna.
Nigdy nie wyrzekaj się swoich zasad – wmawiają Ci całe życie. Święta prawda, czyż nie? Ale co, jeżeli nie masz zasad? Lub też przyjęty przez dogmat jest błędny? No właśnie, co wtedy? W pewnym momencie swojego życia stajesz na rozdrożu. Masz dwie ścieżki. Jedna z nich jest opisana przez drogowskaz jako Zasady, wmawiają Ci, że masz nią iść, pomimo tego, że już z tej pozycji widać, że jest to droga donikąd. Urywa się już po pierwszych dwóch krokach.
Przed drugą widnieje napis Wybór. Nie masz pewności, gdzie Cię zaprowadzi, bo już z daleka widzisz kolejne skrzyżowanie. A nie ma czegoś takiego jak mapa, nie możesz także iść czyimiś śladami. Jednak wiesz, że to życie jest twoje. Nie ojca, nie matki, ani Sam-Wiesz-Kogo i będziesz miał pewność, że to, co przeżyjesz należy całkiem do ciebie. Nikt nie będzie miał prawa wypomnieć Ci, że się na kimś wzorowałeś. Nikt nie oskarży Cię o życiowy plagiat.
Bywa jednak tak, że nic nie zależy od ciebie. Możesz jedynie stać i czekać na decyzję kogoś innego. Kogoś od kogo zależy całe twoje dalsze życie, a ty nie możesz wpłynąć na niego. Możesz co najwyżej tylko pogorszyć swoją sytuację.
- Zupełnie nic z tego wszystkiego nie rozumiem – usłyszałem jej szept nieco poniżej swojego ucha. Potem jedynie westchnęła, mocniej się do mnie przytulając.
- Granger, pozwól mi, a pokażę ci prawdziwego siebie – szepnąłem cichutko, wplatając swoją dłoń w jej miękkie włosy i delikatnie gładziłem jej kark. Na te słowa odsunęła się ode mnie na odległość kilku cali i spojrzała prosto w oczy. Z jej czekoladowych tęczówek bił jakiś dziwny, niczym nie stłumiony blask.
- Pozwalam. - Tyle wystarczyło. Niby jedno słowo, a mówi tak wiele. Wyraża tak wiele uczuć. Nadzieję, miłość, wiarę i w siebie, i w to, że się uda. Tym jednym słowem przyprawiła mi wielkie białe skrzydła, dzięki którym udało mi się wznieść w górę i bujać w obłokach.
Bujałem w obłokach bardzo długo i w zasadzie bujam do dziś. Jak wiadomo zdarzały się jakieś marne próby ściągnięcia nas na ziemię. Nas? Tak, nas. Czy nie mówiłem, że wzbiliśmy się razem na wyżyny miłości, wzajemnego szacunku? Tak, wiem to brzmi banalnie, jednak tak się stało. Zmieniła mnie. Zmieniała mnie przez dłuższy czas, chociaż nawet o tym nie wiedziała. Dalej mnie zmienia, ale teraz już z wszelką świadomością, więc nie przeszkadzajmy jej w tym. Adios.
PS. Nie mam już bezsennych nocy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.
Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:53, 15 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
5, bez zastanowienia daje 5.
To jest w tak cudownie lekki sposób napisane, że nie mogę się wciąż pozbierać. Czytało mi się to strasznie przyjemnie, naprawdę strasznie przyjemnie i kiedy się skończyło pomyślałam "no ja pie**ole, kiedy druga część?". Nie zauważyłam błędów, brak ci tylko jednego przecinka, ale treść i nawiązanie do tematu jest tak cudowne, że mam to w dupie. Jesteś genialna, kupiłam tą historię. Amen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Czw 21:41, 15 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Kupiłam to. Po prostu kupiłam. 5
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martix
'Mugol w kontakcie
Dołączył: 05 Maj 2011
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 14:44, 16 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
5! 5! 5! Zachwyciło mnie twoje opowiadanie, po prostu jest boskie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shine24
'Zgwałcony charłak
Dołączył: 15 Maj 2011
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 15:13, 17 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
5!!! Podoba mi się niesamowicie, aż słów mi zabrakło!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ms_Riddle
Falling, I'm falling...
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 2356
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Sob 19:54, 17 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Cieszę się bardzo z tego powodu ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Otka
'Czarodziejka z księżyca
Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 908
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pon 17:48, 19 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Daję mocne 4. Podoba mi sie twój styl i sposób pisania, ale nie pasuje mi tu reakcja Hermiony, która uwierzyła tak od razu Draco.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ew
'Czarodziejka z księżyca
Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw 22:12, 22 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się podobało. Ach! Jak ja kocham opisy - to właśnie dzięki nim tekst aż tak przypadł mi do gustu. Poza tym uwielbiam, jak autorzy wtrącają do fabuły jakieś głębsze, filozoficzne rozważania. Wówczas całość wydaje się być bardzo bogata. I faktycznie, tak jak Otka powyżej stwierdziła, Hermiona za szybko uwierzyła Draconowi, lecz wydaje mi się to aspektem całkiem banalnym co do reszty.
Bezsprzecznie daję pięć, gratulację.
P.S. Masz w zamiarach napisanie jakąś kolejną część? ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ms_Riddle
Falling, I'm falling...
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 2356
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Czw 23:01, 22 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
O drugiej części nie myślałam, aczkolwiek jak się napisze to będzie i wrzucę ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ew
'Czarodziejka z księżyca
Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw 23:17, 22 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
O, w takim razie jest nadzieja. ;) Więc trzeba na razie trzymać kciuki i po prostu czekać. Tylko poproszę znów od groma opisów, dobrze? :D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ms_Riddle
Falling, I'm falling...
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 2356
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Pią 0:09, 23 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nic nie obiecuję, bo będzie jak w przypadku 'Uciekając przed upadkiem', gdzie miała być to jednopartówka, a laskom (i mi) zachciało się kontynuacji, którą teraz strasznie ciężko mi się pisze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|