Opowiadanie.

Ms_Riddle

skąd komórka w świecie magii? Tam od tego są sowy i ten niezapomniany klimat owszem Hermiona jest mugolaczką, ale nie sądzę, by korzystała z komórki.... i nie wiem jak reszta ale nieco irytuje mnie takie mieszanie światów

Karola

Proszę bardzo poprawione

Ms_Riddle

Następnego dnia o ósmej spotkali się w Ministerstwie, by chwilę potem ona mogła chwycić go pod ramię i w końcu teleportowali się do hiszpańskiego kurortu. Stali przed wielkim hotelem, który był na usługi tylko i wyłącznie magicznej społeczności.
- Łał - wydusiła Hermiona na co Draco zachichotał.

Karola

- Byłam w kilku hotelach w czasie wakacji, ale żaden nie wyglądał jak ten.
- Pani przodem - przepuścił ją by weszła pierwsza. Podeszli do kontuaru, gdzie Draco zaczął rozmawiać z recepcjonistką, coś jej nie pasowało w zachowaniu mężczyny, odwrócił się do niej.
- Mamy problem, okazało się, że moja była współpracownica zarezerwowała jeden pokój, a wolnych pokoi nie ma.

Ms_Riddle

- Co? Ale jak to? - spojrzała na niego. - Dobrze niech będzie - mruknęła. Z tego, co mówił jej Malfoy ten wyjazd był dość ważny.

Karola

- Jakoś damy sobie radę Granger. Nie będzie źle.
- No mam nadzieję. Idziemy?
- Tak, tam są windy.

Ms_Riddle

- Mhmmm... małżeńskie łóżko - mruknęła, gdy po wejściu zaczęła rozglądać się po apartamencie. - Zawsze można coś przetransmutować.
- Nie tu Granger, tutaj to nie działa, tak samo jak teleportacja w Hogwarcie, mruknął Draco.

Karola

- Nie da się jakoś tego obejść. Chyba masz jakieś znajomości w tym hotelu. Może, udałoby ci się coś załatwić. chodź by łóżko polowe.
- Łóżko polowe? Co to takiego - z zaciekawieniem popatrzył na nią

Ms_Riddle

- No tak zapomniałam, że mam do czynienia z Malfoyem - mruknęła pod nosem do siebie. - Mniejsza o to - machnęła ręką i z westchnieniem opadła na łóżko.
- Granger?
- Mhmmm?
- Tylko nie mów nic Astorii, dobra?

Karola

Roześmiała się.
- Nie rozumiem cię. Dopiero jak zaczynałam pracę odniosłam wrażenie, że wy nie... - popatrzył na nią dziwnym wzrokiem - Nieważne, z resztą to nie moja sprawa

Ms_Riddle

- Że my nie... co? - spytał patrząc na nią. - Nie wiem czy wiesz, ale w rodzinach czystokrwistych małżeństwa są ustawiane. Ja wiedziałem o tym kto będzie moją żoną od 15 urodzin i jakoś nigdy mnie to nie cieszyło o czym Astoria dobrze wiedziała o tym od początku, tak samo jak o tym, że nie mam zamiaru być jej wiernym mężulkiem. Ostatnio wpadła w jakąś obsesję i chyba chce zaciągnąć mnie przed ołtarz i wiesz, nie mam pojęcia po jaką wnykopieńkę ci to mówię... - dodał, na co ona wybuchła niepohamowanym śmiechem.

Karola

- I co cię tak bawi?
- Szczerze? Z twojej miny jak powiedziałeś o zaciągnięciu do ołtarz. Z drugiej strony co ci zależy, kiedy weźmiesz ślub. Jeżeli i tak masz się z nią ożenić to prędzej czy później nie robi żadnej różnicy. A dzięki temu może przestałaby suszyć ci głowę.
- Zgłupiałaś! Ja miałbym wziąć ślub?

Ms_Riddle

- A co w tym takiego dziwnego? - nie zrozumiała.
- Kobieto, ja się nie nadaję do stałych związków.
- W sumie to cię rozumiem, ale i tak uważam, że w końcu zmienisz zdanie.
- Może gdybym miał dla kogo je zmienić, widzisz, ja też czasem plotę sentymentalne bzdury - roześmiał się - ale nikt nie musi o tym wiedzieć - dodał z głupim uśmiechem.
- Może nie jesteś jeszcze tak do końca zepsuty, ale zawsze będziesz draniem, prawda? - zaśmiała się.