Opowiadanie.

Ms_Riddle

- Przeczytaj... a potem ? Zrób z tym, co sobie chcesz... - mruknął wychodząc.

Karola

Z oszołomieniem patrzyła na drzwi, które zamknęły się za blondynem. Otrzęsła się i popatrzyła na kartkę, którą miała w ręce.

Ms_Riddle

Draco wyszedł z dormitorium. Sam nie wiedział, co się z nim dzieje, nigdy żadna dziewczyna tak na niego nie działała, ale widać bez wzajemności. Zaczął zastanawiać się nad tym wszystkim, w jego głowie zrodziła się myśl, by ją tak po prostu puścić wolno, bez jakiegoś idiotycznego ślubu.

Karola

"Mam nadzieję, że wszystko już gotowe do twojej nowej ścieżki życia
LV"

Siedziała na łóżku ślizgona wpatrując się w jeden krótki wers znajdujący się na białej kartce. Do tej pory pogodziła się już z tym, ale to jedno zdanie wystarczyło, że postanowiła chrzanić ten układ na złość czarnemu panu w końcu Hermiona Granger nie jest tchórzem ŻADNEGO ŚLUBU NIE BĘDZIE![/b]

Ms_Riddle

- Granger, mi w zasadzie do szczęścia ten ślub nie jest potrzebny - powiedział - i tak prędzej czy później zginę - dodał w myślach, wyobrażając sobie tą chwilę, zastanawiał się, jak będzie wyglądać jego śmierć, czy będzie to spektakularne widowisko, popisowa walka przed wszystkimi, czy rzucą w niego Cruciatusa, a on będzie błagał o śmierć, a jego prośby w końcu zostaną wysłuchane. - Koniec tej szopki - mruknął, opamiętując się i podszedł do szafki, wyjmując butelkę Jacka Danielsa i nalał sobie do szklanki. - Co mi się tak przyglądasz? - mruknął niezadowolony.

Mewik

- No bo...bo ja chciałam.. w sensie - zaczęła się jąkać Granger.
- Hola, kobito! Zaczynasz coraz bardziej przypominać jakieś bezmózgie yeti, odkąd mamy wziąć ślub, co ci jest, kim jesteś i co się stało z tym omnibusem szkolnym, hę?!
Dziewczyna spojrzała na niego ze wściekłością, by po chwili zacząć się wydzierać.

Ms_Riddle

- Jesteś chamem! - wrzasnęła wściekła - co ty sobie w ogóle wyobrażasz!?
- Tak cham, prostak, możesz sobie darować. Dowiem się w końcu co chcesz powiedzieć, czy dalej będziesz dukać jak ten kretyn Quirrell?! - mruknął nie wzruszony.

Karola

- Już o nic, dajcie mi wszyscy święty spokój -wyszła trzaskając drzwiami, a chłopak usiadł rozkoszując się trunkiem.
- Jacy wszyscy? - pytanie wypowiedziane w przestrzeń pozostało bez odpowiedzi, nic dziwnego w końcu siedział sam w dormitorium.

Ms_Riddle

Na drugi dzień, rano jakiś pierwszak znalazł nieprzytomnego Dracona na skraju Zakazanego Lasu, był cały poobijany, podrapany, zupełnie różny od tego wymuskanego chłoptasia, jakim był. Z początku nie było z nim najlepiej, ale pani Pomfrey niemal przez cały czas czuwała przy nim, podając mu coraz to rożniejsze eliksiry. Wiadomość ta błyskawicznie obiegła cały Hogwart, ale nikt nie miał pojęcia kto mógł mu to zrobić, wiadomo było jedynie, że chłopak wieczorem dostał sowę i wyszedł.

Karola

Z trudem otworzył oczy, biel go oślepiała, a ból rozsadzał głowę.
- W końcu wróciłeś do żywych Smoku, coś ty znowu wykombinował, na chwile zostawić cię samego, a prawie wybierasz się na tamten świat.
- I co się szczerzysz jak głupi Diable, ja tam sera dla ciebie nie mam, a ja najnormalniej na świecie wyszedłem na błonia...

Ms_Riddle

- Draco kto to był? - spytał ciemnoskóry, a blondyn mruknął jedynie, że nie pamięta.
Jedynie Hermiona domyślała się, kto to mógł był - to było ostrzeżenie - pomyślała. Na wieść, że młody Malfoy odzyskał przytomność ruszyła na skrzydło szpitalne.

Karola

Weszła do pomieszczenia, patrząc w stronę, gdzie leżał blondyn, a przy jego łóżku siedział Zabini.
- To on, postanowił pokazać ci co się stać kiedy nie będziesz wykonywać tego co on chce? - usiadła w nogach jego łóżka.
- Co to za różnica, kto to zrobił i dlaczego, to wszystko i tak już nie ma sensu, nie zrobię tego czego chcą, a ty chciałaś świętego spokoju więc daj święty spokój mnie i wyjdź stąd - chłopak nie siląc się na grzeczność wskazał na drzwi

Ms_Riddle

- Zabini, zostaw nas samych z łaski swojej... - łypnęła na niego groźnie, a chłopak wyszedł - nie zachowuj się jak dziecko, siedzimy w tym oboje - powiedziała zajmując miejsce, gdzie jeszcze niedawno siedział Blaise. - Jak się czujesz? - spytała, zmieniając temat i położyła dłoń na jego nodze.

Karola

- Granger nie udawaj takiej miłosiernej, co cię obchodzi jak się czuję. Powtórzę jeszcze raz, bo chyba za pierwszym nie zrozumiałaś: Odwal się ode mnie inaczej dopilnuję byś tego pożałowała. A teraz wynoś się stąd albo zawołam pigułę i ona cię stąd wyrzuci. - ze złości, az się w nim gotowało

Ms_Riddle

- Nie chce mieć cię na sumieniu - warknęła dziewczyna wyprowadzona z równowagi - na prawdę sądziłeś, że chodzi mi o ciebie? Żałosne - powiedziała i spojrzała na niego po raz ostatni, kierując się w stronę drzwi. To co właśnie powiedziała to były czyste kłamstwa, chciała mu dopiec. - Szykuj się na ślub.