|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LuLu
'Spowinowacony z Hagridem
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słoneczna Barcelona
|
Wysłany: Pon 23:24, 30 Maj 2011 Temat postu: [NZ] [MA] Kim jestem? |
|
|
Taka mała próbka pewnej historii, która mi się przyśniła. Postanowiłam ją spisać i dać upust mojej wyobraźni, która przez sen starała mi się coś powiedzieć. Nie wiem kiedy opublikuję kolejne części i czy w ogóle to zrobię tutaj, a nie na nieczystej. Chcę poznać szczerą opinię na temat tego opowiadania, ale jeśli chodzi o błędy to z góry uprzedzam, że nie było ono betowane, więc nie bić!
Autor: LuLu
Pairing: MG/JP i DM/HG
Rating: [MA] (według [link widoczny dla zalogowanych] - Content is only suitable for mature adults. May contain explicit language and adult themes - +18)
Title: Kim jestem?
~*~
Kim jestem?
29 Sierpień 2021
Dzień moich siedemnastych urodzin zbliża się nieubłaganie a wraz z nim początek kolejnego roku szkolnego. Na szczęście już ostatniego w mojej karierze. Czuję się trochę głupio zaczynając pisać pamiętnik w takim wieku, ale ostatnio wydarzyło się tyle rzeczy i mam taki mętlik w głowie, że… Po prostu wolę mieć to gdzieś zapisane, by móc później do tego wrócić i powspominać.
Kim jestem? Bardzo dobre pytanie. Tak naprawdę imię i nazwisko niewiele o nas samych mówią, w moim przypadku nie mówią zupełnie nic. Dlaczego? Bo cóż z tego, że nazywam się Melody Granger skoro tak naprawdę nie wiem o sobie praktycznie nic. Bo jak można wiedzieć o sobie cokolwiek skoro swoją matkę zna się tylko z opowieści ciotek i wujków, a tożsamość ojca pozostaje enigmą dla wszystkich?
Żyć nie umierać, prawda? Matka opuszczająca Cię zaraz po urodzeniu i znikająca jak kamień w wodę, racząca odezwać się raz do roku, w moje urodziny. No i jeszcze ojciec, który nie wiadomo, kim jest, gdzie jest i czy jeszcze jest. Tak, wręcz cudowne życie zafundował mi los… I o dupę potłuc całą magię i to wszystko…
Tak, magię… Jakby było mało, że zostałam porzucona, to jeszcze okazuje się, że jestem czarownicą, mam magiczną różdżkę i macham nią wypowiadając dziwne słowa. Cudownie… A ja tak naprawdę oddałabym wszystko to, co mam by mieć normalną rodzinę… Tak bardzo chciałabym poznać rodziców, porozmawiać z nimi przez chwilę, przytulić się, zobaczyć czy jestem podobna… I choć spełnienie tych marzeń wydaje się niemożliwe to ja i tak mam nadzieję…
Melody odłożyła pióro i zaczęła bujać się na tylnich nogach krzesła. Promienie słońca wpadały przez otwarte okno i ujawniały unoszące się w powietrzu drobinki kurzu. Zapach nagrzanej ziemi i skoszonej trawy wdzierał się do jej nosa i przynosił uczucie ulgi, ostatnio tak rzadko u niej goszczące. Stare drzwi zaskrzypiały cicho dając sygnał, że ktoś pojawił się w jej samotni. Dziewczyna niechętnie otworzyła oczy i spojrzała na intruza. Wykrzywiła usta w ironicznym uśmiechu widząc, kto stoi w progu.
- Nikt cię nie nauczył pukać? – syknęła, odrzucając kaskadę jasnych loków na plecy i przyglądając się z pod półprzymkniętych powiek chłopakowi, który jak zwykle nic sobie nie robił z ukrytego nakazu wyjścia.
- Przestań zachowywać się jak obrażona księżniczka… - mruknął młodzieniec i usadowił się wygodnie na wysłużonej pufie, która stała w rogu pokoju.
Niecierpliwym ruchem przeczesał swoje czarne włosy robiąc na nich jeszcze większy bałagan niż zwykle. Nie wiedział już zupełnie jak ma z nią rozmawiać, za każdym razem, gdy próbował jakoś do niej dotrzeć, ona zamykała się jeszcze bardziej w sobie i odpychała go niemal z furią.
- A ty mógłbyś w końcu przestać próbować mnie oswoić… - warknęła, ponosząc się z krzesła i podchodząc do dużego okna, którego szeroki parapet zawalony był poduszkami. – Czy ja ci wyglądam na jakiegoś pieprzonego lisa z „Małego księcia”, że tak usilnie starasz się ze mną zaprzyjaźnić? Przez siedemnaście lat ci się nie udało, a ty dalej próbujesz… - westchnęła cicho i usiadła, podciągając kolana pod brodę.
Naprawdę miała dość ciągłych prób dotarcia do niej, zbliżenia się. Nie lubiła zbytniej zażyłości, nie lubiła pokazywać swoich uczuć, wystawiać ich na ostrzał innych. Od kiedy pamiętała nosiła maskę zimnej i obojętnej, trochę cynicznej dziewczyny, która za nic miała zdanie innych. Jednak jej maska była tylko maską, tarczą, która chroniła ją przed zranieniem. Przecież już dostatecznie się nacierpiała, od początku życia miała pod górkę i nie czuła wsparcia innych. Była jak wyrzutek, piąte koło u wozu, które tolerowane jest tylko ze względu na dawną przyjaźń z jej matką.
Zacisnęła dłonie w pięści. Czy tak naprawdę tę kobietę, którą znała tylko ze zdjęć, mogła nazywać matką? Czy mogła powiedzieć, że Hermiona Granger jest dla niej kimś więcej niż tylko osobą, przez którą znalazła się na tym świecie? Czy ta kobieta zrobiła dla niej coś, co robią matki dla swoich dzieci? Odpowiedź była prosta i bardzo bolesna. A mimo wszystko Melody kochała tę nieznaną kobietę i chociaż nie zgadzała się z jej decyzjami i wyborami, to szanowała je. Dlatego nigdy jej nie szukała, spełniała po prostu prośbę powtarzaną w każdym liście urodzinowym.
- Dalej tu jesteś? – Stalowoniebieskie spojrzenie skrzyżowało się z brązowym spojrzeniem chłopaka.
Westchnęła przeciągle i odgarnęła z twarzy niesforne loki, dziś rozpuszczone, a które nadawały jej wygląd aniołka - rzecz jasna nim nie była. Zawsze zastanawiała się czy kolor włosów i oczu odziedziczyła po swoim ojcu. Musiało tak być, bo jej matka była brunetką o miodowym, ciepłym spojrzeniu, a ona była bardzo jasną blondynką o stalowych, zimnych oczach. Tak, był z niej prawdziwy anioł - upadły anioł.
- Mamy jechać na Pokątną po zakupy… - głos chłopaka wyrwał ją z zadumy na temat swojego wyglądu i teorii upadłych aniołów. – Albus i Lily byli rano, a matka się rzuca, że ty jeszcze się tam nie pofatygowałaś – Brunet znów potargał włosy dłonią, co wywołało jedynie prychnięcie ze strony Melody.
Ten chłopak wywoływał u niej skrajne emocje, od nienawiści przez zimną obojętność do szalejącego pożądania. Już dawno zdała sobie sprawę z tego, że gdyby tylko nadarzyła się okazja skorzystałaby z niej natychmiast. Nie, nie kochała go, ba ona nawet go nie lubiła. Po prostu pociągał ją, jak nikt inny, co raz ją irytowała a raz śmieszyło.
- Paranoja… - mruknęła do siebie i z gracją ruszyła w stronę swojej łazienki. – Daj mi dziesięć minut… - rzuciła zamykając drzwi i szybko wskakując pod prysznic.
Pozwalała, aby kropelki zimnej wody zmyły z niej ślady gorącego, sierpniowego dnia i parzące palce pożądania, które po raz kolejny oplotły się wokół jej ciała na myśl o siedzącym za drzwiami chłopaku. To było chore, sama zdawała sobie z tego sprawę, ale nie umiała nic na to poradzić. Całe życie mieszkała z nim pod jednym dachem, a dopiero ostatnio dotarło do niej, że na wyciągnięcie ręki ma najlepszy towar w szkole. Prychnęła z irytacją i wyszła z kabiny, wycierając się szybko grubym ręcznikiem. Jej zdenerwowanie jeszcze bardziej się pogłębiło, gdy zauważyła, że w łazience nie ma nic do ubrania poza zielonymi stringami.
- Jak zawsze… - warknęła cicho i naciągając na siebie koronkowy materiał ruszyła w stronę drzwi zasłaniając się jedynie ręcznikiem. – Cholera by wzięła to wszystko… - mruczała pod nosem podchodząc do szafy i szukając w niej reszty stroju.
- Granger… - Po raz kolejny głos chłopaka wyrwał ją z rozmyślań.
- Och zamknij się Potter i mi pomóż… - syknęła tylko i stojąc do niego tyłem mocowała się z zapięciem stanika. Gdy poczuła jego ciepłe dłonie na swoich plecach zrobiło jej się przyjemnie ciepło i ogarnął ją dziwny spokój.
Chłopak szybko uporał się z nieznośnymi haftkami, jednak nie zabrał rąk z jej ramion. Czuł jak pod wpływem jego dotyku rozluźniają się wszystkie jej mięśnie, dotąd spięte, jakby w oczekiwaniu na atak. Przełknął z trudem ślinę zdając sobie sprawę z tego jak gładka i miękka jest jej skóra. Postanowił zaryzykować i powoli przesunął dłonie niżej, lokując je na biodrach dziewczyny, jednocześnie przyciągając ją bliżej siebie. Lubił ją drażnić, już od małego widział w niej godnego przeciwnika, którym była do tej pory. Jednak nie mógł się wyzbyć zbyt śmiałych myśli na jej temat, mimo tego, że irytowała go jak nikt inny i była ucieleśnieniem wszystkiego, czego w ludziach nie tolerował. Zimna, cyniczna, odpychająca i zamknięta w sobie, a przy tym tak niebezpiecznie seksowna i niedostępna – taka dla Jamesa Pottera była Melody Granger.
A teraz ze zdziwieniem patrzył jak, ta na pozór zimna dziewczyna, roztapia się w jego ramionach. Uśmiechnął się zadowolony i delikatnie musnął ustami skórę za jej prawym uchem, wywołując ciche westchnienie, które wyrwało się z jej ust, będące dla niego przyzwoleniem do dalszej zabawy. Składał na jej ramionach i karku delikatne niczym skrzydła motyla pocałunki i z każdą mijającą chwilą zdawał sobie sprawę, że ta dziewczyna fascynuje go jeszcze bardziej niż wcześniej. Odkrył właśnie, że pod zimną maską skrywa się gorące wnętrze, pełne kontrastów, które wcale nie jest zamarznięte i pozbawione uczuć.
Odwrócił ją twarzą w swoją stronę i delikatnie odgarnął zabłąkany loczek z jej czoła. Wpatrywał się z nieodgadnioną miną w jej stalowoniebieskie oczy, które teraz błyszczały dziwnym, nieznanym mu blaskiem.
- Wcale nie jesteś taka straszna, na jaką wyglądasz – szepnął, gładząc dłonią jej policzek, za to drugą przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.
- Och zamknij się James… - mruknęła, nie odrywając wzroku od jego warg i splatając dłonie na jego karku. – I pocałuj mnie do cholery!
Nie trzeba było mu tego powtarzać drugi raz. Wpił się w jej wargi z niesamowitą wręcz zachłannością i obdarzył ją najgorętszym pocałunkiem, jaki przeżyła.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez LuLu dnia Pon 23:27, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Wto 17:28, 31 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Oo! Podoba mi się, błędy jakieś były, ale nie mam siły wytykać. Ciekawa akcja, i mam nadzieję, że sprawa dalej będzie bardziej jasna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ms_Riddle
Falling, I'm falling...
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 2356
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Wto 19:01, 31 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Brzmi nie źle, ale jestem ciekawa, czemu Hermiona oddała ją na wychowanie Potterom ;) Bo, że Draco o niej nie wie to jestem pewna ;) Intrygujące ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Wto 19:52, 31 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Cudo, ja chcę więcej.
Potrzebowałam Dramione, mam tu córkę Hermiony i Dracona(?) z młodym Potterem.
Ma ktoś tego więcej? Jak tak to ja poproszę.
Uwielbiam się LuLu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LuLu
'Spowinowacony z Hagridem
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słoneczna Barcelona
|
Wysłany: Wto 21:34, 14 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Kolejny malutki fragment, tak na osłodę tego, że ani na Lilce ani na Nieczystej w najbliższym czasie nic się nie pojawi... Nie mam czasu na pisanie, ale staram się jak mogę. Gdy tylko sklecę coś co się nada to obiecuję, że to dodam... A póki co czekam na opinię o tym czymś tam niżej i tam wyżej :)
~*~
31 Sierpień 2021
Mam dość, z każdym dniem coraz bardziej. Już jutro moje siedemnaste urodziny. W świecie czarodziejów będę pełnoletnia. Dostanę kolejny list od matki. Ale i tak mam wszystkiego dość.
Ciotka Ginny wraz z wujkiem Harrym urządzili sobie wczoraj coś na kształt przyjęcia, na którym główną atrakcją i tematem była moja matka. Dowiedziałam się ciekawych rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Na przykład, że wujek Ron kiedyś był jej narzeczonym, ale ona go zostawiła. Nikt do tej pory nie wie, dlaczego, ale najprawdopodobniej miał na to wpływ mój ojciec.
Nie miałam ochoty słuchać o tym, jaka to Hermiona Granger była pilną uczennicą, uczynną przyjaciółką i kochającą kobietą. Przecież ja jej nawet na oczy nie widziałam, więc skąd mam wiedzieć, jaka była bądź jest? Wolałabym sama móc ją ocenić, a nie tylko słuchać ich opinii. Na szczęście już jutro rano wracam do Hogwartu i będę miała święty spokój.
A nie! Nie będę miała świętego spokoju. James po tym, co się ostatnio stało zachowuje się dziwnie, jak nie on. W sumie niewiele mnie to powinno obchodzić, dostałam to, co chciałam dostać, ale… Jest dziwnie… Ja unikam jego, on unika mnie… jest dobrze, po czym nagle wyskakuje zza zakrętu i rzuca się na mnie niczym wygłodniały wilk. Nie powiem, jest to w pewnym sensie przyjemne, ale zupełnie niepasujące do Pottera… Faceci, chyba nigdy ich nie zrozumiem…
Blondynka odłożyła pióro i zamknęła dokładnie gruby zeszyt, w który ostatnio zaczęła spisywać swoje przemyślenia. Póki, co przypominało to bardziej zapiski nieopierzonej nastolatki a nie prawie dorosłej kobiety, którą była, ale mówi się trudno. Musiała gdzieś przelać wszystko to, co kłębiło się w jej głowie, bo inaczej by zwariowała. W całym swoim siedemnastoletnim życiu nie czuła się tak skołowana i zagubiona. Czuła, że wraz z jej urodzinami coś się zmieni, ale nie miała pojęcia, co to może być. Póki, co sama dokładała sobie problemów, co w jej przypadku było normą. Nie wiedzieć, czemu zawsze musiała wpakować się w coś zupełnie bezsensownego.
Skrzypienie poluzowanej deski przy jej drzwiach wywołało tylko głębokie westchnięcie pełne rezygnacji. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, kto skradał się do jej pokoju nie zważając na to, iż wyraźnie mu tego zabroniła. Po chwili ciemnowłosy chłopak sadowił się wygodnie na parapecie naprzeciwko niej i wyciągał w jej stronę dłoń, w której dzierżył paczkę zwykłych mugolskich papierosów.
- Tobie już do końca odjebało Potter… - mruknęła chwytając jednego i odpalając od płomyka żarzącego się na końcu wyciągniętej w jej stronę różdżki.
- Możliwe, ale do ciebie brakuje mi jeszcze sporo… - odpyskował zaciągając się dymem z widoczną przyjemnością malującą się na twarzy.
- I tu masz rację kolego… - Melody zapatrzyła się w migoczące na ciemnym niebie gwiazdy i pozwoliła, aby dłoń chłopaka zaczęła gładzić jej udo. – Jak ty to sobie wyobrażasz?
Doskonale wiedział, o co jej chodzi, ale nie chciał o tym myśleć. Ze wszystkich sił starał się nie dopuszczać do siebie świadomości, że to, co się stało dwa dni temu może się już nigdy nie powtórzyć. Może to nie była miłość, ba, to na pewno nie była miłość, ale przy tej dziewczynie czuł się inaczej, wyjątkowo i choć wiedział, że ciężko będzie ją ujarzmić chciał spróbować.
- A jak ty sobie tego nie wyobrażasz? – odpowiedział pytaniem na pytanie i spojrzał jej prosto w oczy.
Musiała mu w środku przyznać rację, nie wyobrażała sobie, że tego czegoś między nimi mogło nie być, ale za nic w świecie nie chciała mu tego pokazać. Za bardzo się przed nim otworzyła, pozwoliła zobaczyć za dużo uczuć, które nią targały. Nie była do tego przyzwyczajona, przerażało ją to do tego stopnia, że była gotowa zrezygnować z jego obecności przy sobie byle tylko zachować swoją niezależność i przestrzeń życiową, którą traciła przy nim.
- Wiesz… - zaczęła niepewnie bawiąc się palcami jego dłoni, która spoczywała na jej kolanie. – Jutro wrócimy do szkoły, ja do Slytherinu, ty, do Gryffindoru.
- I co z tego? Co to zmienia? – spytał starając się wyczytać coś z jej twarzy, na próżno. Znów się przed nim zamknęła, schowała za maską obojętności i chłodu. Skrzywił się widząc jak zimne stały się jej oczy. – Widzę, że dla ciebie to dużo…
- Dobrze widzisz… - mruknęła wstając z parapetu, choć jej ciało rozpaczliwie pragnęło poczuć ciepło jego ciała. – Nie jestem zwierzątkiem do oswojenia. Mam swoje zasady, swoje odchyły od normy i swoje życie, do którego ty przez szesnaście lat nie należałeś, a od roku próbujesz się wepchnąć z butami – Nie patrzyła na niego, tak było łatwiej powiedzieć wszystko. Bez niepotrzebnego drżenia dłoni i wahania w głosie. – Udało ci się odkryć trochę prawdziwej mnie, ale więcej na to nie pozwolę, nie chcę…
- Bredzisz… - stwierdził przechodząc obok niej i muskając jej odsłonięte ramie opuszkami palców. Uśmiechnął się kpiąco widząc, że zadrżała. – Kłamiesz, ale rób, co chcesz… Zobaczymy, kto pierwszy, do kogo przyjdzie.
Po tych słowach zniknął za drzwiami, zostawiając Melody z mętlikiem w głowie i z sercem galopującym jak oszalałe. A była pewna, że ten organ u niej jest w stanie szczątkowym i nadaje się tylko do pompowania krwi. Widocznie się myliła, a ona nie lubiła się mylić. Nienawidziła nie mieć racji, szczególnie w sytuacjach dla niej ważnych. Była mądrą i inteligentną dziewczyną, ale czasami cała ta jej mądrość okazywała się zbyt uboga. Bo ona nie wiedziała jak to jest żyć z ludźmi, a nie tylko wśród nich. Za bardzo się chowała za swoją maską, przez co nie mogła poznać prawdziwego życia.
- Głupoty… - mruknęła, wracając na parapet i wpatrując się w gwiazdy. Zawsze lubiła to robić, czuła się wtedy spokojna i opanowana. Wyciszała się zupełnie pozwalając, aby światło gwiazd docierało do najgłębszych zakamarków jej duszy i oświetlało ją swym blaskiem. W tej chwili była pewna jednego. - Nie dam Potterowi satysfakcji, to on przybiegnie pierwszy…
I choć bardzo się starała przekonać do tych słów gdzieś w głębi duszy wiedziała, że będzie ciężko. Bardzo ciężko. Nie byłaby jednak sobą gdyby tak od razu się poddała. Musiała, chociaż spróbować zawalczyć.
Następnego ranka obudziła się w wyśmienitym humorze, który dodatkowo potęgowała deszczowa pogoda. Może Melody była dziwna, ale zdecydowanie bardziej wolała deszcz i wiatr niż słońce i upały. Ot takie zboczenie ślizgońskie można by powiedzieć. Problem był tylko w tym, że mieszkała w domu, w którym znakomita większość była Gryfonami, jej matka również była z domu lwa, a ją Tiara przydzieliła do Slytherinu bez zająknięcia. Zdecydowanie miało to związek z jej ojcem, ale wolała nie dociekać. Owszem chciała wiedzieć, kim był lub jest jej ojciec, ale nie za wszelką cenę.
Zeszła do kuchni ubrana w swoją ulubione czarne biodrówki i zieloną bokserkę. Uwielbiała zielony kolor, a jeszcze bardziej jego połączenie z bielą lub czernią. Za nią lewitował jej spakowany kufer, który odesłała jednym machnięciem różdżki pod drzwi. Kuchnia w domu państwa Potter jak zawsze o poranku rozbrzmiewała wesołymi głosami i dolatywał z niej zapach świeżej kawy.
- Dzień dobry wszystkim… - przywitała się standardowo i skierowała swoje kroki w kierunku ekspresu. Do wysokiego, wyszczerbionego kubka w zielono czarną kratę nalała ciemnego napoju i przez chwilę delektowała się cudownym aromatem i ciepłem, które przyjemnie ogrzewało jej dłonie. Podniosła naczynie do ust, upiła pierwszy zbawienny łyk i uśmiechnęła się słysząc jęk Albusa.
- Mel ja naprawdę nie rozumiem jak możesz pić czarną kawę bez ani grama cukru czy mleka – mruknął wracając do opróżniania swojego kubka, w którym na sto procent miał bardzo słodką i bardzo mleczną kawę.
Albus był jedynym dzieckiem Potterów, z którym Melody miała dobry kontakt, zapewne również dlatego, że stanowił on jedyny poza nią Ślizgoński pierwiastek w Gryfońskiej rodzinie Wybrańca. Nie byli przyjaciółmi, ale względnie tolerowali swoje towarzystwo i uwielbiali prowadzić długie rozmowy na wszystkie tematy. Młodszy z braci Potter był bardzo podobny do niej i chyba właśnie, dlatego tak go lubiła, chociaż było w nim coś tajemniczego i przerażającego zarazem. Był taki inny niż reszta rodziny, tak różny od Jamesa i Lily, którzy w mniemaniu Melody byli wręcz wzorowymi Gryfkami.
- Nie nazywaj mnie Mel, pokrako – warknęła siadając obok niego jednak w jej oczach czaił się błysk uśmiechu.
- Tak jest pani kapitan – Chłopak zasalutował jej niczym zawodowy żołnierz, po czym powrócił do opróżniania swojego kubka.
Melody popatrzyła na pochłaniającą tosty z dżemem, Lily i skrzywiła się nieznacznie upijając łyk kawy. Ona o tej porze nie była w stanie niczego przełknąć, a już na pewno nie dżem morelowy. W ogóle morele były owocami, zupełnie przez nią nietolerowanymi. Po raz kolejny podniosła swój ukochany kubek do ust, gdy jej spojrzenie powędrowało w stronę drzwi.
Stał w nich James, opierając się nonszalancko o framugę i patrząc na nią ze złośliwymi ognikami w oczach, po czym bez słowa napełnił swój kubek kawą i usiadł koło niej. Zdecydowanie za blisko, na co zareagowała ironicznym uśmieszkiem i przesunięciem się bliżej Albusa. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że przy Ginny lepiej nie urządzać scen.
- Wszystkiego najlepszego… - Usłyszała przy swoim uchu cichy głos chłopaka, jednak, gdy spojrzała w jego stronę z wysoko uniesionymi brwiami on zajęty był rozmową z ojcem na temat eliminacji do finałów mistrzostw świata w Quidditchu, które miały odbyć się za rok w Irlandii.
Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami w myślach odnotowując by przy najbliższej okazji pokazać chłopakowi, kto tu rządzi. Co, jak co ale to ona była księżniczką Slytherinu znaną ze swojego ostrego jak brzytwa charakterku i nie zmieniało tego nawet to, że w jego obecności stawała się potulna niczym baranek. Był to szczegół, który bardzo łatwo mogła wyeliminować. W końcu w wyłączaniu uczuć była mistrzynią, a chłodne opanowanie to jej drugie imię.
Dokańczając swoją kawę wstała od stołu i ruszyła w kierunku drzwi rzucając ciche pożegnanie rodzinie Potterów, która znów pogrążyła się w hałaśliwej sprzeczce. Ona nigdy nie lubiła tych chwil przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy kipiała z nich wszystkich miłość, dlatego szybko umykała na dworzec by przez przypadek nie oberwać tą wszechobecną dobrocią. Co za dużo to nie zdrowo, poza tym wystarczającym wyrzeczeniem dla niej było spędzanie całych wakacji w towarzystwie tej szczęśliwej rodziny, która stawiana była innym za wzór. Szkoda tylko, że nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo rani ją każde wspomnienie o pełnej rodzinie.
Pokręciła szybko głową odganiając od siebie nieprzyjemne myśli i chwytając rączkę swojego kufra teleportowała się prosto na peron 9 i 3/4.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Wto 21:57, 14 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
WIĘĆEJ!
Bardzo mnie zaciekawiłaś, nie mogę się doczekać..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Wto 22:12, 14 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Mel ja naprawdę nie rozumiem jak możesz pić czarną kawę bez ani grama cukru czy mleka |
Kocham cię za to.
jednak mam nadzieje, że już niedługo dodasz cos na Nieczystą i tutaj. To opowiadanie jest... Brak mi słów. Wiesz, ze cie uwielbiam prawda? A nie ma wielu odób które uwielbiam na prawdę, jednak między nimi znajdujesz się m in. Ty, Karola i Leeni.
Karole maltretuje, Leeni też, więc ciebie także muszę.
Błagam ,błagam dodawaj coś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LuLu
'Spowinowacony z Hagridem
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słoneczna Barcelona
|
Wysłany: Wto 23:58, 14 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że się podoba... Nie byłam pewna tego opowiadania, szczególnie, że mi się przyśniła cała ta historia i na dodatek klasyfikuje się ona moim zdaniem do silnego +18...
Kolejne części jak znajdę czas na rozwinięcie streszczenia snu, które zapisałam o godzinie 4 w nocy zaraz po przebudzeniu, więc jest raczej niekompletne xF
Dodatkowo w związku z tym, że od 21.06 zaczynam pracę będę miała ograniczony czas i nie wiem czy znajdę siłę na napisanie czegokolwiek. Mam nadzieję, że się uda.
Nieczysta i Lilka są na pierwszym miejscu, dopiero później jest Kim jestem, które najprawdopodobniej opublikuję na nowym blogu, bądź na Nieczystej, równolegle z Pułapką - tego jeszcze nie wiem.
Co do pytań o Hermionę, to cóż mój sen nie był dla niej zbyt przyjemny... a kim jest ojciec Melody to chyba nie trudno się domyśleć :) Opowiadanie to będzie dość długie - tego jestem pewna :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Śro 16:02, 15 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Długie! To kociaczki lubią najbardziej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Otka
'Czarodziejka z księżyca
Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 908
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Śro 17:29, 07 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Ciekawe, kiedy następny part?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Śro 17:46, 07 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Pewnie jak LuLu wróći i napisze mi pułapkę oraz Lilkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.
Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:07, 07 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Wreszcie to przeczytałam i jestem zachwycona, więc Luluś błagam, dodajże coś w końcu!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LuLu
'Spowinowacony z Hagridem
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słoneczna Barcelona
|
Wysłany: Czw 20:05, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
To tak na przeprosiny za długą nieobecność.
Fragment urwany bo dalsza część nie jest dokończona i jest bardzo, ale to bardzo +18... Tak jestem zboczona i tak uwielbiam pisać sceny łóżkowe! Chociaż tutaj jej jeszcze nie znajdziecie. Jak ktoś będzie chciał to ją dodam, a jak nie to pojawi się na Nieczystej w swoim czasie :P
Enjoy!
~*~
1 Wrzesień 2021
Pisałam już, że Potter mnie irytuje jak nikt inny? Nie? To właśnie piszę…, Co on sobie wyobraża, do jasnej cholery?! Jeszcze rozumiem, że w domu (swoją drogą ciekawie nazywam miejsce gdzie pozwalają mi trzymać moje rzeczy i spać dwa miesiące w roku) pozwolił sobie na mruknięcie życzeń… W końcu podobno jest dobrze wychowany, ale żeby wpieprzać się do mojego, powtarzam mojego przedziału i wyciągać mnie z niego na korytarz bez żadnego słowa wyjaśnienia to chyba lekka przesada…
Co ja pieprzę! To poważna przesada! Pomijam już to, że ten kretyn został Prefektem Naczelnym, zupełnie jak ja… Dobra Kirke, za co ty mnie tak każesz? Przecież byłam grzeczna, nie znęcałam się nad słabszymi, nie kłamałam za dużo…Niech to szlag trafi i hipogryf kopnie!
Melody z trzaskiem zamknęła notatnik i jednym machnięciem różdżki sprawiła, że zmniejszył się do wielkości odpowiadającej rozmiarowi drażetek gum do żucia. Schowała go do kieszeni, mrucząc pod nosem obelgi na temat zdrowia psychicznego dyrektora Hogwartu – Jeremiasza Pumpkina, który to postanowił zrobić z tego zarozumialca Prefekta Naczelnego. Pluła sobie w brodę, że nie zorientowała się wcześniej, bo przecież na pewno było o tym głośno w domu Potterów.
Podniosła głowę, mrużąc oczy ze wściekłością, kiedy jej spojrzenie zatrzymało się na uśmiechającym się bezczelnie chłopaku. Siedział naprzeciwko niej, rozwalony na kanapie w przedziale prefektów niczym cesarz rzymski na uczcie i bawił się swoją różdżką. Musiała przyznać, że wyglądał niesłychanie dobrze, ale złość na niego zalewała jej umysł wciąż nowymi falami. Nie chodziło tylko o jego zachowanie. W gruncie rzeczy bardziej irytowało ją to jak na nią działał i to jak się przy nim czuła.
Wciągnęła głęboko powietrze, przesycone zapachem perfum Jamesa, gdy usłyszała zbliżające się kroki. Na twarz nałożyła swoją zwyczajową maskę w momencie, w którym drzwi do przedziału otworzyły się i stanął w nich profesor Switch, ze swoim zwyczajowym półuśmieszkiem i błyskiem w żółtych oczach. Melody po raz kolejny zaczęła rozważać, jak natura mogła pozwolić sobie na stworzenie osoby tak odpychającej i zarazem intrygującej w jednym. Nauczyciel Transmutacji nigdy nie był jej ulubieńcem, może ze względu na to, że sprawował również funkcję opiekuna Gryfonów, a może, dlatego, że ten starszy od niej o siedem lat mężczyzna wykazywał zbyt duże zainteresowanie jej osobą.
Prychnęła cicho widząc, jak jego wzrok prześlizguje się po jej odsłoniętych przez szkolną spódniczkę nogach, w myślach złorzecząc na idiotyczne mundurki i zakaz noszenia przez dziewczyny spodni. Przecież nie byli w średniowieczu, był dwudziesty pierwszy wiek i kobiety miały już swoje prawa. Ale nie, w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, wciąż obowiązywał dress code opierający się na dawnych zasadach. Wywróciła oczami, czując dłoń profesora, która przemknęła po jej odsłoniętym kolanie, kiedy ten zmierzał na swoje miejsce i zaśmiała się w duchu zauważając zaciskające się pięści Jamesa.
- Panno Granger, panie Potter – Switch kiwną głową, uśmiechając się promiennie do swoich uczniów, jednak jego uśmiech zmalał, gdy odpowiedziała mu cisza. – Jako nowi Prefekci Naczelni Hogwartu otrzymaliście wiele przywilejów, ale również i obowiązków…
Melody wyłączyła się po pierwszym zdaniu, gdyż monotonny głos profesora jak zawsze wprowadzał ją w stan otępienia. Wyłapywała tylko pojedyncze wyrazy, bądź urywki zdań, z których sama domyśliła się sensu wypowiedzi. „Nocne patrole”, „osobne sypialnie”, „nieograniczone wyjścia do wioski”, „pomoc profesorom”, „możliwość odbierania punktów prefektom”. Słowa wpadały do jej głowy i całkowicie bez jej ingerencji układały się na swoich miejscach tworząc spójną całość. Zaczęła bawić się różdżką, kręcąc nią drobne spiralki, a jej myśli odpływały coraz dalej, dopóki jej uwagi nie zwrócił pełen złości głos Jamesa.
- Pan chyba sobie żartuje, profesorze!
Podniosła wzrok i utkwiła go w zdenerwowanych oczach chłopaka, które ciskały gromy, a jednocześnie patrzyły na nią w oczekiwaniu na reakcję. Musiała przyznać, że nie miała pojęcia, co wywołało taką reakcję, więc podniosła brew do góry w niemym zapytaniu. Potter wywrócił oczami z dezaprobatą i odezwał się drżącym ze zdenerwowania głosem.
- Według profesora, jako Prefekci Naczelni nie będziemy mieli czasu na Quidditcha, więc najprawdopodobniej odbiorom nam stanowiska kapitanów i zabronią gry… - Po tych słowach w Melody zagotowało się. Kochała tą grę, uwielbiała latać na miotle i za nic w świecie nie zrezygnowałaby z tego. – Nic nie powiesz? – spytał James patrząc uważnie na jej twarz i starając się coś z niej odczytać. Jedyne, co udało mu się wyłapać to niebezpieczny błysk w oku, który nie zwiastował niczego dobrego dla profesora.
- Czy to jest ostateczna decyzja? – spytała, patrząc spod zmrużonych powiek na nauczyciela.
- Tak, panno Granger, chociaż… - niedane było mu skończyć, gdyż dziewczyna podniosła się, powolnym ruchem odpięła z szaty srebrno-zieloną odznakę Prefekta Naczelnego i rzuciła ją na podłogę pod jego stopami.
- W takim razie musicie znaleźć sobie nowego Naczelnego, gdyż ja nie zamierzam zrezygnować z gry – to mówiąc, odwróciła się do drzwi i rzuciła Potterowi wyczekujące spojrzenie.
James od razu zrozumiał, o co jej chodzi i prawie niewidocznie skinął głową, podnosząc się i robiąc dokładnie to samo, co Melody kilka chwil wcześniej. Złoto-bordowa odznaka uderzyła cicho o ziemię.
- A najlepiej jak poszukacie dwójki – mruknął i sięgnął do klamki, otwierając dziewczynie drzwi.
Wyszli na korytarz, pozostawiając oniemiałego profesora w środku. Oddalając się, oboje myśleli o tym, że na ich roku nie ma odpowiedniejszych kandydatów na Prefektów Naczelnych, więc w pewnym sensie postawili kadrze ultimatum.
- Przebiegła bestia z ciebie – mruknął Potter, nie patrząc na dziewczynę. – Zachowanie godne Ślizgonki…
- Za to twoje było nie godne Gryfona – prychnęła uśmiechając się nieznacznie, po czym zaczęła cicho odliczać. – Trzy, dwa, jeden…
- Potter, Granger! – Do ich uszu doleciał głos profesora. – Stójcie!
Uśmiechnęli się do siebie nieznacznie i odwrócili, wpatrując z nieodgadnionymi wyrazami twarzy w zmierzającego w ich kierunku Switcha.
- Wasze zachowanie jest niedopuszczalne – zaczął przemądrzałym tonem, który Ślizgonka skwitowała wzruszeniem ramion i ironicznym skrzywieniem warg. – Porozmawiam w tej sprawie z kadrą nauczycielską i dyrektorem – powiedział już milszym głosem, wyciągając w ich stronę błyszczące odznaki, jednak żadne z nich nie wykonało najmniejszego ruchu.
- Zgłosimy się po nie dopiero, gdy podjęta zostanie właściwa i niekrzywdząca nas i naszych domów decyzja – odezwał się James, po czym objął blondynkę w pasie i odwrócił się.
Uśmiechnął się diabolicznie, na wspomnienie miny profesora, przy okazji rozkoszując się bliskością ciała dziewczyny, której najwyraźniej nie przeszkadzało to, iż jego dłoń spoczywała na jej biodrze.
- Potter dwie sprawy – mruknęła starając się nie zdradzić tego, jak dotyk chłopaka na nią działał. – Po pierwsze, weź te łapy! – syknęła odsuwając się od niego. – A po drugie, czy ten napaleniec-pedofil mówił coś ważnego, co powinnam wiedzieć? – Spojrzała na niego z głupią miną, gdyż dotarło do niej, że przyznała się do niesłuchania.
- Nie rób takiej miny, przecież doskonale wiem, że nigdy nie słuchasz pieprzenia tego palanta.. – roześmiał się cicho, po czym otworzył okno, przy którym stali i odpalił papierosa.
Melody nie mogła oderwać od niego wzroku. Wiatr delikatnie mierzwił mu włosy, promienie słońca odbijały się w brązowych tęczówkach a pełne usta wydmuchiwały dym z niebywałą wręcz nonszalancją. Wyglądał niczym ucieleśnienie jej wszystkich marzeń i fantazji.
- Podobno będziecie mieć nowego opiekuna domu… - mruknął nie zauważając utkwionego w nim wygłodniałego spojrzenia stalowoniebieskich oczu. – Nie znam nazwiska, ale oby był lepszy niż Phlegm – uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie starego, obślizgłego profesora eliksirów, który na szczęście przeszedł na zasłużoną emeryturę.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego uśmiech spowodował przyśpieszenie pracy serca u dziewczyny stojącej koło niego. Dopiero ciche westchnienie, zwróciło jego uwagę na tyle by spojrzał na nią kącikiem oka. Stała oparta o ścianę, pierwsze guziki jej szkolnej bluzki były rozpięte, odsłaniając skrawek zielonej koronki stanika i kuszący dekolt, a zwyczajowa spódniczka, która wydawała się jeszcze krótsza niż zazwyczaj, dodatkowo eksponowała jej nogi. Cholernie zgrabne i seksowne nogi pomyślał, wyrzucając niedopałek za okno i odwracając się do niej przodem. Nie było to dobrym posunięciem, gdyż teraz dokładnie widział jak pod wpływem szybkiego oddechu piersi dziewczyny falują. Przełknął ciężko ślinę, unosząc swoje spojrzenie na jej twarz i w momencie, kiedy zobaczył błyszczące stalowoniebieskie oczy i delikatnie rozchylone usta, po których przejechała językiem, wiedział, że był zgubiony.
Melody patrzyła na Jamesa, ze wszystkich sił starając się ugasić szalejący w jej wnętrzu pożar. Wiedziała, że jeśli chłopak wykona, choć jeden ruch więcej, nie powstrzyma się przed rzuceniem na niego. I właśnie w momencie, kiedy jej spojrzenie zogniskowało się na jego ustach, a on oblizał je leniwym ruchem, poczuła, iż nie może dłużej nad tym panować. Jęknęła cicho i ten dźwięk wystarczył, aby znalazła się w jego ramionach, całując go z dziką żądzą.
Wpadli do pustego przedziału nie odrywając się od siebie ani na sekundę. Wciąż się całując wyciągnęli różdżki i zasunęli zasłony w oknach i drzwiach, blokując je przed niechcianymi gośćmi i serwując pomieszczeniu porządną dawkę zaklęć wyciszających. Drewniane patyki uderzyły cicho o podłogę, gdy niecierpliwe ręce rozpoczęły wędrówkę po dwóch spragnionych swojej bliskości ciałach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez LuLu dnia Czw 20:39, 08 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ms_Riddle
Falling, I'm falling...
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 2356
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Czw 20:23, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Z jednej strony cieszę się, że coś wstawiłaś, ale z drugiej mam na ciebie focha, żee urwałaś w takim momencie!
Ach i popraw 'z trzaskiem zatrzasnęła' na początku, po notce z pamiętnika, bo troszkę masło maślane ci wyszło...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LuLu
'Spowinowacony z Hagridem
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słoneczna Barcelona
|
Wysłany: Czw 20:41, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Poprawiłam xD
Ej no wiesz, wolałam przerwać tutaj niż w momencie do którego mam napisane, poza tym jak już wspomniałam dalsza część jest dość ostra :P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|