|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lilith
Moderator, Dance Macabre
Dołączył: 20 Kwi 2011
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Forteca Pandemonium
|
Wysłany: Śro 2:32, 03 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Ta-dam!
Nareszcie skończyłam. Trwało to cholernie długo, ale... cóż.
Oceniajcie.
ROZDZIAŁ 1
Eliksiry, kłótnia i kara.
Hermionę obudził dźwięk budzika. Rozejrzała się po pokoju, z początku zdezorientowana, ale po chwili przypomniała sobie, że jest już w Hogwarcie, a nie w swoim rodzinnym domu. Właściwie, Hogwart był tak jakby jej drugim domem. Kochała oba tak samo, mimo różnic, chociażby między pokojami w których mieszkała. W szkole w prywatnym dormitorium było to duże pomieszczenie pomalowane na kolory Gryffindoru, pełne ogromnych ciemnych, dębowych mebli, z wielkim oknem w ciemnobrązowej ramie. W domu maleńki pokoik pomalowany na fioletowo-zielono-niebiesko-biało, wypełniony meblami z jasnego drewna, z maleńkim okienkiem w żółtym obramowaniu. Nie miała prawie własnego salonu, biblioteczki, ogromnej łazienki. Ale uwielbiała swój dom rodzinny tak samo jak Hogwart.
Hermiona wstała z łóżka, przeciągnęła się jak kot i zarzuciła na ramiona szlafrok. Wyszła z sypialni, przeszła przez salon i wbiegła do pokoju swojej nowej przyjaciółki.
- Stelle, wstań, no wstawaj! – krzyknęła.
- Weź spadaj, tata. Ja śpię – odmruknęła Francuzka.
Po pięciu minutach intensywnego budzenia koleżanki, którego efektem było jedynie skończenie spławiania taty i zaczęcie tego samego od nowa z mamą.
- Wybacz, Stelle. Aguamenti!
- W mordę jeża! Zamorduję! Wypatroszę, zrobię wiwisekcję*, wskrzeszę i zrobię jeszcze raz to samo! – wzrok zmokłej panny La’ Manche ciskał błyskawice. Spojrzała na zginającą się ze śmiechu Hermionę, która stała na środku pokoju i rechotała jak głupia. Po chwili sama uświadomiła sobie, że cała mokra z miną rotwillera mordercy nie wzbudza zbytniego strachu.
- Bardzo śmieszne, naprawdę – mruknęła sarkastycznie.
- A żebyś wiedziała! – Granger uśmiechnęła się złośliwie, prostując się.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę? – bardziej spytała niż zaprosiła Stelle. Do pokoju weszła profesor McGonagall.
- Co tu się stało? – zapytała bez zbędnych wstępów, patrząc to na Hermionę, to na Christelle.
- Ach, to ja obudziłam Christelle. Musiałam – usprawiedliwiła się szatynka.
- Właśnie – dodała blondynka.
Profesorka spojrzała na nie sceptycznie.
- No cóż… - ściągnęła usta. – Tylko się nie przezięb, panno La’ Manche. Chciałam was poinformować, że prefekci i klasy siódme nie muszą nosić mundurków. Trzeba tylko mieć je w szafie na wszelki wypadek. Cóż… do widzenia – mówiąc to wyszła z pokoju. Koleżanki wzruszyły ramionami, porozmawiały jeszcze chwile, po czym Hermiona poszła do swojego dormitorium, a Stelle do łazienki.
Hermiona stała przed lustrem i rozczesywała włosy. W końcu stwierdziła, że ma dosyć.
- Corigerre coma** - szepnęła, celując różdżką w swoje włosy. Nagle z rozczochrana szopa zmieniła się w proste włosy do pasa. Zadowolona z efektów zaklęcia dziewczyna w samej bieliźnie powędrowała do swojej szafy, wyjęła z niej buty, spodnie i koszulkę, po czym ubrała się w nie. Spojrzała na zegarek – siódma dwadzieścia sześć. W tym momencie do jej pokoju wpadła Ginny.
- Hermiona! – krzyknęła. – Ale masz fajne to dormitorium. Łazienka – tu zajrzała to zaparowanego pomieszczenia – też zaj…rąbista.
- Zajrąbista? – Granger roześmiała się. – Tak, wiem, ruda burzo.
- Hermiona, uczeszesz mnie? Proszę, nie mam weny twórczej. O, hej Gin – powiedziała na jednym wydechu Stelle wpadając do pokoju.
- Hej Stell. Ja cię uczeszę – zaoferowała się Weasley’ówna.
- Tak? Dzięki, nie mam pojęcia jak się uczesać.
Blondynka bez pytania usiadła na fotelu i podała rudej szczotkę i gumkę, które wzięła najwyraźniej ze swojego dormitorium. Po chwili miała na głowie dobieranego warkocza. Kiedy Ginny oznajmiła, że skończyła, wstała z fotela i przeszła do łazienki. Z miną znawcy przejrzała się w lustrze.
- Te, ładnie, Gin, dzięki!
- Nie za ma co – Weasley’ówna uśmiechnęła się skromnie. - Idziemy na śniadanie?
Obie dziewczyny przytaknęły, więc ruda wybiegła z pokoju, a za nią koleżanki. Za portretem spotkały Harry’ego i Rona.
- O, my właśnie po was – powiedzieli chłopcy razem.
Cała piątka udała się do Wielkiej Sali, dyskutując po drodze. Pod drzwiami do jadalni czekała na nich jednak niespodzianka w postaci Severusa Snape’a.
- O, jesteście. Granger, Weasley, rozdajcie wszystkim plany lekcji – powiedział…
-… i odleciał! – szepnęła Ginny, co sprawiło, że troje z nich parsknęło, a Hermiona wyjaśniła Ginny : - On ma tu ksywę nietoperz.
Weszli do Wielkiej Sali, gdzie siedziały już około dwie piąte uczniów. Część spojrzała na piątkę uczniów wchodzących do Sali. Między innymi Draco Malfoy. Jego wzrok skrzyżował się na chwilę z wzrokiem Hermiony, która zerkała właśnie na stół Ślizgonów.
„Cholera, wyprzystojniał. Naprawdę. Wczoraj tego nie zauważyłam… och, cholera, o czym ja myślę!” skarciła samą siebie Hermiona w myślach.
„Cholera, wyładniała ta Granger. Nie zauważyłem wczoraj… o czym ja myślę, do ku*wy nędzy?! Zachciało mi się, Granger mi się podoba, odbija mi coś! Oj, Draconie Malfoy’u…”
Takie właśnie myśli miotały się po głowie młodego Malfoy’a.
Ten dzień zaczął się źle już na samym początku. Najpierw obudził się o wiele za wcześnie i nie mógł z powrotem zasnąć. Potem ta walnięta krowa Parkinson zaczęła się do niego przyklejać, a jak jej powiedział, żeby się nareszcie odczepiła, bo jest cholerną idiotką i mopsem, to się poryczała i poleciała wyć w poduszkę. No ale czy ona nigdy nie zrozumie, że on jej nie kocha?
A teraz na deser zaczyna podobać mu się Granger.
Paranoja.
Paranoja!
PARANOJA!
Hermiona, Stelle, Ginny, Harry i Ron usiedli do stołu. Jako, że było przy nim jeszcze sporo wolnych miejsc Granger i Weasley postanowili rozdać plany, gdy wszyscy będą obecni. Wszyscy nałożyli sobie na talerze jedzenie. Gdy naczynia były puste, a ławy pełne Hermiona i Ron wstali rozdać plany. Gdy już się z nimi uporali zerknęli na swoje. Ron ucieszony spojrzał na swój – miał wolne pierwsze cztery godziny.
- Ale piękny początek roku szkolnego, cztery godziny eliksirów zaawansowanych ze Ślizgonami. Żyć nie umierać!
- Och – Ron spojrzał na nią ze współczuciem i kolejny raz ucieszył się, że sam postanowił nie kontynuować nauki tego przedmiotu. – Kto cierpi razem z tobą?
- Harry, Stelle, Parvati I Dean.
- Biedactwa.
- Ta, wiem, Ron. Dołóż sobie tej jajecznicy.
Ron spojrzał na nią z uśmiechem.
- Dobra – powiedział i dorzucił sobie na talerz kolejną wielką porcję.
***
- Dzień dobry – powiedział Snape uśmiechając się złośliwie. – Myślę, że odpoczęliście na wakacjach wystarczająco, żeby dzisiaj pracować bardziej wyczerpująco niż zwykle. Poza tym to już siódma klasa… - wycedził. – OWTM-y się kłaniają – mistrz eliksirów obrzucił spojrzeniem całą klasę. – Niektórzy z was nie powinni tu, przynajmniej moim zdaniem, siedzieć – tu zerknął na Harry’ego – ale trudno. Dzisiaj zrobię wam… rozgrzewkę. Macie uwarzyć… Eliksir Zimnej Krwi. Instrukcje – tu machnął różdżką – są na tablicy. Składniki, jeśli komuś czegoś brakuje, macie w tamtej szufladzie – wskazał na jedną z wielu szafek różdżką, a ta otworzyła się z hukiem – do roboty. Macie na to maksymalnie półtorej godziny. Ach, zapomniałbym – uśmiechnął się paskudnie – muszę was poprzesadzać… Blustrode, do Pottera. Malfoy – Granger, Zabini – La’ Manche, Abbott – Nott, Patil – Parkinson…
Trwało to jeszcze chwilę, po czym każdy w parze miał uwarzyć eliksir.
- Cholera, dlaczego ty, Granger? – Malfoy wyglądał jak bardzo głodny Bazyliszek na diecie bezmięsnej.
- Ja jestem bardzo zadowolona, wiesz? – sarknęła ironicznie Hermiona.
- Nie, lwiczko… ale ja mogę cię zadowolić – „Ku*wa, co ja za debilizmy gadam?”
- Malfoy, piłeś? A raczej: ile to miało procentów? – dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem.
- Nie wiem… - odparł chłopak.
- Czyli procentów było dużo.
- Granger, ja nie muszę pić, żeby składać ci… koleżeńskie propozycje – Draco zamruczał.
- Na Boga białych myszek w zielonych czapeczkach biegających po różowych ścianach w kolorowe paski! Czy ciebie idiotyczne teksty albo świńskie aluzje trzymają się cały czas, nawet na trzeźwo?
- Tak – tym razem blondyn był zdecydowany.
Z tym, że przez tą ich małą kłótnię, nie zauważyli, że ktoś się im przygląda.
- Minus pięć punktów dla obojga. Do roboty! – Severus uśmiechnął się wrednie – Na romanse będzie czas później… Teraz macie robić eliksir.
Wszyscy uczniowie spojrzeli na niego ze zdumieniem. Co mu się stało, że odejmuje punkty Slytherinowi, a w dodatku Malfoy’owi, swojemu pupilkowi?
Po pół godzinie całą salę wypełnił niebieski dym ze srebrnymi drobinkami. Ulatniał się tylko z pięciu kociołków. Hermiona zerknęła na Christelle, która ku jej zdumieniu rozmawiała z Zabinim, nawet uśmiechała się do niego!
Blondynka złapała wzrok koleżanki i wyszczerzyła się do niej radośnie. Druga Gryfonka zerknęła na Blaisa, na Stelle, znów na Blaisa i znów na Stelle i poruszyła znacząco brwiami, na co Christelle posłała jej spojrzenie z serii „pogadamy później” i z uśmiechem odwróciła się do kociołka. Hermiona przewróciła oczami i powróciła do swojego eliksiru, ratując go jednocześnie przed zniszczeniem, bo Draco próbował wrzucić do niego ogon salamandry, który już wrzuciła. Złapała go za rękę, mruknęła „już wrzuciłam” i zabrała dłoń. Musiała przyznać, że chłopak miał bardzo gładką skórę, w dodatku kontakt cielesny nieco ją speszył i myślała, że Ślizgon zaraz zacznie wycierać rękę o coś, twierdząc, że ubrudziła go szlamem, ale nic nie powiedział tylko spojrzał na nią dziwnym wzrokiem i zaczął siekać zaciekle aloes.
„Ale ona ma gładkie dłonie” - pomyślał.
Zdziwiła go. Myślał, że oberwie mu się od „nieuważnych (tfu tfu, epitety) kretynów”, „zidiociałych (epitety) fretek” i tym podobnych, tymczasem dziewczyna jedynie delikatnie go upomniała.
Cóż, Granger też człowiek…
Kolejne pół godziny później Hermiona podpisała fiolkę „Granger, Malfoy”, uprzednio napełniając ją eliksirem. Wywar miał idealną barwę, zapach, konsystencję i wszelkie możliwe swoje charakterystyczne cechy. Dziewczyna wstała z krzesła z nieprzyjemnym skrzypnięciem i podeszła do biurka Snape’a. Nauczyciel podniósł na nią pytający wzrok, a gdy zobaczył małą fiolkę pełną wywaru prawie się uśmiechnął… ale prawie, bo zepsułoby mu to przecież reputację.
- Granger, W, Malfoy, P. Malfoy, pomyliłeś się kilkakrotnie i gdyby nie Granger, to przez swoją nieuwagę zniszczyłbyś eliksir parę razy… Dobrze, siadaj, Granger. Macie jeszcze – tu zwrócił się do reszty klasy – piętnaście minut.
Hermiona odwróciła się na pięcie i wróciła do ławki. Draco wyciągnął z torby podręcznik od zaklęć i zaczął czytać. Szatynka złapała natomiast za „Hobbita”, znalazła setną stronę i zagłębiła się w lekturę.
Po piętnastu minutach nauczyciel ze złośliwym uśmiechem oznajmił „Czas minął” i wszyscy zaczęli nalewać do fiolek eliksiry. Parvati Patil patrzyła z wściekłością na Pansy Parkinson, która zrujnowała eliksir. Udałby się, gdyby ta kompletna kretynka nie przez swoją głupotę nie zniszczyła go pięć minut przed czasem, wrzucając do kociołka aloes zanim wywar zawrzał.
- Patil… dostajesz W. Parkinson, T, plus wypracowanie o Eliksirze Zimnej Krwi na 2 rolki i drugie wypracowanie o zastosowaniu aloesu w eliksirach uspakajających. Również 2 rolki, ni mniej, ni więcej.
Pansy cała czerwona na twarzy odwróciła głowę od Snape’a.
- Przerwa. Aż wrócę.
Uczniowie wyszli na korytarz, szepcząc między sobą. Na koniec tej jakby procesji z klasy wymaszerował Severus i oddalił się szybko.
Hermiona podeszła do Christelle rozmawiającej z Zabinim.
- Stelle…
- Cześć, Hermiona! Hermiona – Blais, Blais – Hermiona.
- Hej. Blais Zabini, Diabeł. Do usług, madame – powiedział brunet mrugając do szatynki.
- Cześć, Hermiona Granger, bez ksywki. Do usług, monsieur – odparła Hermiona.
- No, początek za nami. Blais nie gryzie, Hermiona też nie. I wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
Trójka zaśmiała się głośno. Szatynka całą przerwę przekonywała się do Blaisa, ale w końcu cała jej nieufność wobec niego wyparowała. Rozmawiali luźno o wszystkim i o niczym, gdy w zasięgu wzroku pojawił się mistrz eliksirów.
- Do klasy – warknął. Uczniowie grzecznie weszli do klasy i usiedli na swoich miejscach.
- Potter, wstań. Opowiedz mi o… zastosowaniu aloesu w eliksirach uspakajających.
Harry, który w Norze co wieczór wałkował z Hermioną eliksiry, żeby nie odstawać poziomem od grupy odpowiedział krótko, zwięźle i na temat. Następne pytanie było o Eliksir Wielosokowy, kolejne o wilcze kły. Ku zdumieniu całej klasy na czele z Chłopcem-Który-Znowu-Przeżył dostał za odpowiedź P.
Podczas drugiej części lekcji nauczyciel przemaglował jeszcze kilka osób i zapewnił te nieprzemaglowane, że na następnych zajęciach z pewnością znajdzie dla nich czas.
- Koniec. Do widzenia! – powiedział równo o trzynastej trzydzieści.
***
Hermiona usiadła zmęczona w Wielkiej Sali obok Rona i Harry’ego, a po chwili dosiadła się do nich Christelle. Podsumowali zajęcia jako „w miarę”, a już szczególnie jak na Snape’a (w tej kwestii Stelle stwierdziła, że się nie zna). Każdy nałożył sobie na talerz obiad. Przy jedzeniu rozmawiali o wszystkim i o niczym. Ron zjadł dwie porcje wszystkiego, co znalazło się na jego talerzu. Bo opróżnieniu talerza Hermiona zerknęła na zegarek.
- Czternasta. Idę do pokoju. Pa wszystkim – mruknęła i oddaliła się w kierunku wrót Wielkiej Sali.
Draco Malfoy zobaczył Hermionę Granger mówiącą coś do swoich przyjaciół i oddalającą się szybkim krokiem. Postanowił wstać i zobaczyć, gdzie dziewczynie się tak spieszy. Wstał od stołu i ruszył w ślad za Gryfonką. Dziewczyna zeszła po schodach do lochów. Zdziwiło go to trochę, ale nadal szedł za nią.
Szatynka zatrzymała się dopiero przy gabinecie Snape’a i zastukała kołatką. Drzwi otworzyły się i Draco nadstawił uszu.
- Tak, Granger?
- Przepraszam bardzo, panie profesorze, że przeszkadzam, ale mam do pana prośbę.
- Szybciej – ponaglił dziewczynę profesor.
- Czy mógłby mi pan udostępnić trochę Eliksiru Spokojnego Snu? Mam ostatnio problemy z zasypianiem, a nie chcę iść z tym do pani Pomfrey, bo nie mam ochoty na tysiące pytań.
- Niesamowite… Gryfonka przychodzi do mnie z prośbą. Poczekaj chwilę – tu Draco usłyszał kroki, jakiś szelest i stukot – proszę. Tu masz eliksir. Jeśli będziesz potrzebowała więcej, przyjdź.
- Dziękuję, profesorze, do widzenia – powiedziała wyraźnie ucieszona i ruszyła szybko w kierunku wyjścia do lochów. Na nieszczęście blondyna, Gryfonka go zauważyła.
- Aż takie było to interesujące? – spytała sarkastycznie. Chłopak zmieszał się ciut, ale szybko powrócił mu fason.
- Wiesz, z Tobą, szlamo, nic nigdy nie wiadomo…
- Zamknij pysk, niedorozwinięta tchórzofretko – odparła złośliwie.
- Tarangella!
Hermiona zrobiła unik i sama wyciągnęła różdżkę. Po chwili po całym korytarzu śmigały strumienie światła. Nagle znikąd pojawiła się profesor McGonagall.
- Wy… nieodpowiedzialni! Prefekci, jeden naczelny! Wstyd! Szlaban, oboje. Ale nie taki zwykły… pomieszkacie sobie razem do końca semestru. Jest specjalny pokój dla takich jak wy. Za mną! – zarządziła nauczycielka. Raźnym krokiem maszerowała w po schodach a za nią, już mniej raźnie dwoje uczniów. W milczeniu doszli do piątego piętra i zatrzymali się naprzeciwko gargulca. W całym korytarzu nie było nic poza tym gargulcem, same kamienne ściany.
- Tu jest wasz nowy pokój. Wasze rzeczy już w nim są. Hasło to „miętowe landrynki”. Chyba Albus je wymyślał… No cóż. Wobec was trzeba stosować różne metody, mam nadzieję że ta będzie skuteczna. Żegnam was, idę powiadomić o przeprowadzce profesora Snape’a.
Nauczycielka szybkim krokiem odeszła.
- Miętowe landrynki – powiedział Draco, a ściana obok gargulca rozpłynęła się. Posąg zachichotał.
Gryfonka i Ślizgon weszli do pokoju. Był on podzielony na równe pół – jedno utrzymane w kolorach złoto-czerwonych, drugie zielono-srebrnych. W pomieszczeniu były trzy pary drzwi do, jak się okazało, biblioteki i łazienek. Hermiona usiadła na łóżku i jęknęła cicho.
- Granger, rozejm. Może nam szybciej odpuści.
- Okey – mruknęła pod nosem i spojrzała na godzinę. Czternasta dwadzieścia. Czterdzieści minut do zaklęć. Dziewczyna złapała Hobbita i zaczęła czytać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Śro 19:48, 03 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Och. Słuchaj, ja tego nuie mówię ze złymi intencjami, ale to nie ejst dobre. Snape niekanoniczny, Potter, który umie coś na Eliksiry, Miona i Draco, którzy podobają się sobie już w pierwszym rozdziale, Naczelna Dziewica McGonagall umieszcza chłopaka i dziewczynę w jednym pokoju...Akurat pokój mogę znieść, ale reszta... Słuchaj, to można naprawić. Spowolnij odroinę akcję, a opowiadanie będzie lepsze w odbiorze.
Życzę Weny
Leeni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Porcelanka
'Zgwałcony charłak
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:13, 03 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
A moim zdaniem właśnie to jest fajne, że Potter już nie jest takim idiotą na tych eliksirach, że Snape odejmuje punkty Draconowi. To wszystko może się moim zdaniem przerodzić w nieziemskie opowiadanie!
Jestem na tak i już chcę więcej <3
Poprawiłam błąd, każdy zadowolony.
Alex
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilith
Moderator, Dance Macabre
Dołączył: 20 Kwi 2011
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Forteca Pandemonium
|
Wysłany: Czw 0:15, 04 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Wierz mi, Leenuś, Snape jest wyjątkowo miły tylko na ten rozdział. Hermiona i Draco już się kłócą ze sobą i wierz mi, że zanim "coś" zacznie się dziać, to dużo wody upłynie. To opowiadanie jest planowane na minimum 30 rozdziałów (ogólnie, to miał być w założeniu blog, ale onet od niepamiętnych czasów się buntuje - za każdym razem, na każdym kompie zaznaczam akceptację regulaminu, kończę rejestrację i odhacza). A nad mózgownicą Pottera pracowała w Norze Hermiona. Jeśli chodzi o pokój, to myślisz, że Naczelna Dziewica myślała o czymś takim? Przecież oni się nienawidzą, tak?
A akcja się spowolni. Może nie specjalnie drastycznie, ale spowolni. Tylko piszę, że to są po prostu przerobione rozdziały sprzed... roku? A od piątego będzie ładniej. Tylko jeszcze będę ich musiała złączyć inszej. W trzecim albo drugim.
Ale dziękuję za poprawki, do których mniej - więcej się dostosuję. :)
Porcelanko kochana, dziękuję za miłe słowa - naprawdę, to karmi wenę. A ja biorę się za obróbkę rozdziału numer dwa... :D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ms_Riddle
Falling, I'm falling...
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 2356
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Czw 0:22, 04 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, jeżeli cię urażę, ale ja nie potrafiłam przeczytać tego do końca. W pełni popieram rady Leeni. U ciebie jest to wszystko tak pomieszane i pogmatwane, że głowa mała. Ja rozumiem hasło "Przecz z kanonem", ale to jest lekka przesada, wiesz? I tak trochę dobiło mnie to "Och, jak on/ona wypiękniała przez ten czas! O czym ja na gacie Merlina myślę"...
*
ekhm. Porcelanko, nie idioTOM, a idioTĄ, ponieważ:
Mianownik - kto, co (jest) - idiota, idioci
Dopełniacz - kogo, czego (nie ma) - idioty, idiotów
Celownik - komu, czemu (się przyglądam) - idiocie, idiotom
Biernik - kogo, co (widzę) - idiotę, idiotów
Narzędnik - z kim, z czym (idę) - z idiotą, z idiotami
Miejscownik - o kim, o czym (mówię) - o idiocie, o idiotach
Wołacz - O!(witaj/cie) - idioto, idioci
Rozumiesz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Porcelanka
'Zgwałcony charłak
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:30, 04 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Ms_Riddle przepraszam ja po prostu nie lubię ortografii i czasem nie zwrócę uwagi na jakiś błąd.
Lilith ja tylko piszę co myślę ;) Ale cieszę się,l że zrobiło Ci się miło ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Czw 20:56, 04 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Tzn. uważam, że gdybyś to przerzała jeszcze dziesięć razy, i wyjaśniła nienaturalne zachowanie Seva, a nagły seksapil Draco i Miony odrobinę zatuszowała, byłobny lepiej. Bo fick ogólnie nie jest zły, ale dużo pracy jeszcze przy tym trzeba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilith
Moderator, Dance Macabre
Dołączył: 20 Kwi 2011
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Forteca Pandemonium
|
Wysłany: Pią 0:01, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
No, tylko, jak pisałam ze sto razy - rozdziały do piątego są stare i kompletnie dupne. Przeróbka ich na to, co czytałyście, to rzecz granicząca za cudem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Pią 12:02, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Cóż,w takim razie czekam na dalszy ciąg. Tak, to aluzja, że ejdnak chcę więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mewik
Cookie Monster <3
Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 3015
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 19:54, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Boże drogi. Nie chce być uznawana za złą, ale... Tu nic się nie trzyma kupy. Za dużo akcji, wszystko przesłodzone. Wybacz - ale nic mi się nie podobało. Niekanoniczny Severus. Nie kanoniczny Draco. Niekanoniczna Hermiona. Tego się, aż tak nie da znieść! Chyba nawet parę błędów znalazłam - ale ja się na tym nie znam - specjalistą w tej dziedzinie jest Leeni. Mimo wszystko - czekam na dalszy ciąg, a nóż widelec będzie lepiej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Pią 20:12, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Faktycznie są błędy. Np. w ostatniej części Po "Poczekaj chilę powinna być kropka, a Tu napisałabym z fużej literki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|